Senatorowie PiS zgłosili w środę podczas debaty wniosek o odrzucenie tzw. ustawy incydentalnej; ich zdaniem jest ona niekonstytucyjna. Ustawa, którą Sejm przyjął 24 stycznia, zakłada, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym.
"To, co dzisiaj nam się proponuje w tej ustawie, jest po prostu prawniczym horrendum, jakiego jeszcze świat nie widział"
- podkreślił podczas debaty w Senacie nad tą ustawą, senator PiS Marek Pęk. Jak dodał, ustawa nie jest też zgodna z konstytucją.
Według Pęka, "ustawa incydentalna" wprowadza istotne, ustrojowe zmiany w Sądzie Najwyższym.
"Jak można spokojnie mówić o ręcznym wskazywaniu składu orzekającego Sądu Najwyższego w jednej incydentalnej sprawie najbliższych wyborów prezydenckich, kiedy to Sejm wyznacza Sądowi Najwyższemu skład orzekający w konkretnej sprawie. Można sobie w ogóle wyobrazić większą ingerencję władzy ustawodawczej w niezawisłość sądu?"
- pytał senator PiS.
Jego zdaniem, obecne władze, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, które poparło "ustawę incydentalną", pogłębiają chaos w wymiarze sprawiedliwości.
"Wszystko zostało postawione na głowie i nie widzę od półtora roku żadnego promyka nadziei, żeby państwa działalność miała tę sytuację uzdrowić" - podkreślił Pęk, który w imieniu senatorów PiS zgłosił wniosek o odrzucenie ustawy.
We wtorek "ustawę incydentalną" poparły senackie komisje - ustawodawcza oraz praw człowieka i praworządności. Komisje nie zgłosiły do niej żadnej poprawki.
Obecnie - zgodnie z ustawą o SN - kwestię ważności wyboru prezydenta rozstrzyga Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Jej status jednak - ze względu na zasiadających w niej tzw. neosędziów, czyli sędziów wyłonionych w procedurach przed Krajową Radą Sądownictwa po 2017 r. - jest kwestionowany m.in. przez obecne władze, które powołują się na orzecznictwo TSUE i ETPC. Ustawa incydentalna ma ten problem rozwiązać, by stwierdzenie ważności wyboru prezydenta nie budziło wątpliwości.