- Nie chciałbym, aby jego śmierć była "jedną z kolejnych" - mówił w Sejmie o 25-letnim Michale Sołdanie poseł Konfederacji Roman Fritz. Polityk z mównicy przypomniał o samobójstwie rolnika, który został poturbowany i zatrzymany na proteście w marcu tego roku.
Na początku marca br. w Warszawie miał miejsce wielki protest rolników. Wydarzenie było jednym z wielu przeciwko Zielonemu Ładowi, które działy się w europejskich miastach. Mimo to, jedynie w Polsce protest zakończył się brutalną pacyfikacją ze strony policji. Sieć prawie natychmiast obiegły nagrania, które świadczyły, że mundurowi zachowywali się agresywnie nawet wobec osób spokojnie manifestujących.
Jedną z nich był 25-letni Michał Sołdan, który po poturbowaniu został aresztowany. Nagrania szybko potwierdziły niewinność młodego mężczyzny i sprawa w prokuraturze została umorzona. Kilka miesięcy po tych wydarzeniach popełnił samobójstwo. - Gdzieś to w nim to wszystko siedziało i najwidoczniej nie mógł sobie z tym poradzić, ponieważ z informacji rodziny wynikało, że w tym areszcie przeżył gehennę - powiedział kilka dni temu portalowi TV Republika Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
Dziś tragedia rolnika z Nakła nad Notecią została opowiedziana w Sejmie. Historię przytoczył poseł Konfederacji Roman Fritz, który w związku z dramatem nie szczędził gorzkich słów wobec rządzących.
"[..] 25-letni Michał Sołdan został dotkliwie pobity, praktycznie bez powodu, co te filmy wszystko pięknie pokazują, a następnie osadzony w areszcie, gdzie przeżył istną gehennę. Młody chłopak nie wytrzymał tej sytuacji i targnął się na życie. Nie chciałbym, aby jego śmierć była "jedną z kolejnych"
Poseł zaapelował do rządzących o "otrzeźwienie" oraz by "nie interweniowali bez potrzeby w tak drastyczny i tragiczny sposób".