Radosław Kucharski z Sieradza był oburzony tym, co wydarzyło się wczoraj na spotkaniu premiera z protestującymi rolnikami. - Według mnie to spotkanie nie było do końca fair ze strony ministerstwa. Już na samym początku doszło do pewnych wykluczeń - stwierdził na antenie Telewizji Republika. Zapowiedział dalsze protesty.
Premier Donald Tusk zaprosił wczoraj rolników na rozmowy. Najpierw doszło do selekcji, nie wszyscy weszli do środka, a inni... wyszli od razu po rozpoczęciu spotkania. Na spotkanie nie wpuszczono też Telewizji Republika. - Nie ma porozumienia po spotkaniu premiera Donalda Tuska z organizacjami rolniczymi w Warszawie - poinformowali przedstawiciele protestujących rolników po tym, jak wyszli z sali. Zadeklarowali, że protesty będą trwały.
W Telewizji Republika rozmawiano dziś o wczorajszym spotkaniu premiera z rolnikami. - Czy spotkanie z premierem Tuskiem było merytoryczne, czy przyszedł przygotowany na to spotkanie? - pytał Miłosz Kłeczek.
Jako uczestnik protestów, tutaj z dołu, z mojego powiatu, z gmin, według mnie to spotkanie nie było do końca fair ze strony ministerstwa. Już na samym początku doszło do pewnych wykluczeń. Solidarność Rolników Indywidualnych opuściła spotkanie, również w proteście, że nie ma mediów na tym spotkaniu. Nie było to spotkanie relacjonowane szerszej publiczności, a zwłaszcza rolnikom. Takie tajne spotkanie, które więcej wykluczeń nam przedstawiło niż jakichś rozwiązań dla naszych trudnych spraw...
- Chyba chodzi o to, że Donald Tusk nie ma takich wpływów na UE, jak nam opowiadał przed wyborami. Nic nie jest załatwione do tej pory! - oburzał się gość Telewizji Republika.
Niestety, rolnicy wyszli ze spotkania niezadowoleni i będą dalej protestować. "Jasnej deklaracji nie ma, są dyplomatyczne wypowiedzi pana premiera. Nic się nie dzieje, granice nie są zamknięte, 6 marca wychodzimy po raz kolejny na Warszawę, to będzie kilkudziesięciotysięczna manifestacja" - zapowiedział Kucharski.