Zwolennicy spiskowych teorii dotyczących ewentualnych przyspieszonych wyborów po raz kolejny muszą przełknąć gorzką pigułkę. Pytany o takie rozwiązanie minister Jacek Sasin mówi wprost: "Nie ma dzisiaj żadnych przesłanek". PiS chce rządzić do końca kadencji, czyli do 2023 roku.
Minister aktywów państwowych był pytany dziś na antenie RMF FM, czy są prowadzone dyskusje na temat przyspieszenia wyborów, odpowiedział:
"Nie ma dzisiaj żadnych przesłanek i żadnych dyskusji w Prawie i Sprawiedliwości o konieczności przyspieszonych wyborów"
Jak mówił, jego ugrupowanie zakłada, że te wybory odbędą się za dwa lata, w konstytucyjnym terminie. "Tak planujemy nasze rządy, planujemy nasze programy i nasze działania do tych wyborów" - powiedział.
Wicepremier dodał, że PiS jest przygotowane, by kontynuować rządy.
- Będziemy też przygotowani do tego, żeby kontynuować tę misję, jeśli wyborcy zdecydują w tych wyborach, które przed nami, że PiS ma kontynuować misję rządzenia
- wskazał.
Na stwierdzenie, że sondaże są w ostatnich tygodniach dla PiS niekorzystne, Sasin odpowiedział, że "nie podziela tego poglądu". Jak mówił, jego ugrupowanie rządzi w Polsce sześć lat w bardzo trudnej sytuacji - "pandemii koronawirusa, wywołanym tą pandemią kryzysie gospodarczym, inflacji, zaburzeniach na rynkach energetycznych".
- To są problemy, których Europa i świat nie przeżywały właściwie nigdy w takiej skali - ocenił.
Sasin podkreślił, że PiS nie jest ugrupowaniem, które ucieka od problemów.
- Chcemy się z tymi problemami zmierzać i chcemy je rozwiązywać. A nie jest dobrą drogą ucieczka od problemów w postaci wcześniejszych wyborów
- zaznaczył