Premier Mateusz Morawiecki w piątkowym „Super Expressie” wskazuje, że Rosja nie ma zamiaru zatrzymać się na Ukrainie, a jej cele sięgają dalej na Zachód.
Bierność to prosta droga do uległości. Jeśli Rosja zdobędzie Kijów, prędzej czy później może zaatakować Tallin, Wilno, a nawet Warszawę. Kiedy wybuchła wojna mało kto wierzył, że Ukraina wytrzyma choćby pięć dni. Mija rok, a Kijów nadal jest jak twierdza nie do zdobycia. Ukraińcy biją się za wolność swoją i wolność Polski i Europy. To bohaterstwo, dla którego będzie miejsce w każdym podręczniku historii.
- uważa MateuszMorawiecki.
Zdaniem premiera Morawieckiego, pomoc Ukrainie to inwestycja w nasze bezpieczeństwo.
Silna Ukraina to silna zapora przed rosyjską nawałnicą.
- zauważa premier.
Rosja nie ma tu czego szukać
Szef rządu podkreśla, że Polska inwestuje w armię, co jest jego zdaniem jasnym komunikatem wysyłanym do Rosji, że „nie ma tu czego szukać”.
Raz odzyskanej niepodległości już nie oddamy. Nikt nie wie, ile jeszcze potrwa ta wojna. Sami Rosjanie muszą się obudzić i odsunąć od władzy Putina, którego polityka jest zabójcza dla wszystkich. NATO i UE muszą z kolei naciskać coraz mocniej, aby w końcu Rosja zrozumiała, że nie wygra tej wojny. O determinację Ukrainy nie martwię się - Ukraińcom nie brakuje odwagi. My natomiast musimy kontynuować obrany kurs. Wzmacniać bezpieczeństwo Polski i wzmacniać siłę naszych sojuszy. Aż do zwycięstwa, które będzie również naszym udziałem
- podkreśla.