Ten spór można łatwo załagodzić. Nie przez telewizje, konferencje prasowe, wywiady w prasie, tylko przez konkretną rozmowę z Unią Europejską. Rząd powinien to zrobić, bo jak nie to cały Polski Ład pójdzie w cholerę - wykrzyczał niemal poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki w programie Telewizji Republika "W Punkt". Emocje polityka ostudziła nieco prowadząca rozmowę, red. Katarzyna Gójska. Szybko wyszło na jaw, że polityk nie zna - kluczowego z punktu widzenia sporu - komunikatu Komisji Europejskiej.
Czwartkowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. wniosku premiera Mateusza Morawieckiego i reakcja Brukseli - dokładnie to było głównym tematem niedzielnego spotkania polityków w programie Telewizji Republika „W Punkt”.
- Trybunał Konstytucyjny nie mógł wypowiedzieć się inaczej. Podtrzymał linię orzeczniczą, która została już wyrażona w roku 2005 i w roku 2010. Potwierdza to tylko, że konstytucja jest prawem nadrzędnym - rozpoczęła poseł PiS Anna Kwiecień.
Następny głos zabrał poseł KO Artur Łącki. Zgromadzonych w studio pytał: „czy państwo kiedykolwiek słyszeli, żeby Unia Europejska narzuciła, by prawo unijne było nadrzędne nad polską konstytucją? Czy kiedykolwiek słyszeliście, że Unia Europejska czy Komisja Europejska mówi, że konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej jest niezgodna z prawem unijnym?”, po czym sam sobie odpowiedział: „nigdy czegoś takiego nie było. Nie ma takiego sporu”.
- Mówię o tym, jak ja to czuję. Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej jest nadrzędnym prawem na terenie naszego kraju. Spór dotyczy ustaw - tylko i wyłącznie. Ten spór można łatwo załagodzić. Nie przez telewizje, konferencje prasowe, wywiady w prasie, tylko przez konkretną rozmowę z Unią Europejską
- przekonywał polityk i dodał, że „rząd powinien to zrobić”, bo jak nie, „cały Polski Ład pójdzie w cholerę”.
Pytany, skąd zatem tak wielkie zamieszanie wokół wniosku premiera do Trybunału Konstytucyjnego odparł, że ten dotyczył „zbadania niektórych praw w Polsce, czy są nadrzędne nad prawem unijnym”.
- Nie niektórych, tylko polskiej konstytucji. Nie ma innego zdania, wystarczy to przeczytać. Gdyby tak było, jak pan mówi, nie zajmowałby się tym Trybunał Konstytucyjny - weszła w słowo prowadząca.
Po tym red. Gójska przytoczyła komunikat, jaki Komisja Europejska opublikowała niedługo po orzeczeniu polskiego TK.
Już w pierwszym zdaniu czytamy:
„dzisiejsze ustne orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego budzi poważne obawy dotyczące prymatu prawa unijnego i autorytetu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej”.
Dalej zaś, że „komisja podtrzymuje i potwierdza podstawowe zasady porządku prawnego Unii”. I wymienia:
Całość komunikatu dostępna TUTAJ.
Poseł Łącki pytany o komunikat Komisji, odparł:
„Ten cytat mógłbym skomentować, gdybym miał kontekst. Gdybym wiedział, do czego się odnosi. Całość, a nie jedno zdanie, wyczytane z jakiejś kartki”.
Czy zna pan stanowisko Komisji Europejskiej po orzeczeniu polskiego Trybunału Konstytucyjnego? - dopytywała gospodarz programu.
- Nie znam - przyznał w końcu Łącki.
Poseł Lewicy Karolina Pawliczak dopytywana, czy zgadza się z komunikatem Komisji, odpowiedziała:
„zgadzam się z tym stwierdzeniem, ponieważ w newralgicznych sytuacjach, dotyczących właśnie kwestii praworządności, kwestii organizowania systemu wymiaru sprawiedliwości - w tych sprawach wkracza do nas Unia Europejska i mówi: „nie, nie wolno wam tego robić””.
Na koniec głos zabrał wiceszef MEiN Tomasz Rzymkowski.
- Zgadzam się, że spór dotyczy praworządności, tylko skierowałbym wektor w drugą stronę - praworządności ze strony organów Unii Europejskiej. Czym jest praworządność? Oznacza, że organ władzy publicznej działa na podstawie i w granicach prawa. W traktatach, tych, które były badane przez polski Trybunał Konstytucyjny, nie ma ani jednego słowa o kompetencjach Unii Europejskiej w zakresie wymiaru sprawiedliwości. O tym w sposób komplementarny mówi zaś polska konstytucja. Określa ona ustrój sądów w Polsce i deleguje szczegóły dotyczące funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości na ustawy w Polsce - tłumaczył wiceminister.
Zaznaczyl, że „żaden traktat unijny nie mówi o funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich”.
- Najlepszym dowodem na to jest fakt, że żadne dwa państwa członkowskie nie mają identycznego wymiaru sprawiedliwości. Ten spór nie ma charakteru prawnego; ma wymiar wyłącznie polityczny
- podsumował.