W czwartek prokurator Marcin Maksjan zorganizował konferencję prasową, na której poinformował o aktualnościach w sprawie śledztwa dotyczącego rzekomego ujawnienia przez Mariusza Błaszczaka koncepcji tzw. obrony Polski na linii Wisły, którą przygotował poprzedni rząd Donalda Tuska.
Mówił na niej m.in. o przesłuchaniu wiceszefowej KRRiT Agnieszki Glapiak oraz byłego dyrektora departamentu strategii planowania obronnego MON Piotr Z., którzy mieli - rzekomo - bez upoważnienia wyselekcjonować dokumenty z kancelarii tajnej Wojskowego Biura Historycznego, które później zostały odtajnione.
Prokurator uciekł jednak przed niewygodnymi faktami.
"Pokazaliśmy prawdziwe oblicze Tuska"
Do działań prokuratury odniósł się później był szef MON Mariusz Błaszczak. Zaznaczył, że miał nie tylko prawo, ale i obowiązek odtajnić niebezpieczne dla Polski dokumenty. Oznajmił, że rząd PiS wzmocnił Wojsko Polskie, a "dziś ci, którzy rządzą Polską to ci sami, którzy [...] likwidowali jednostki wojskowe" oraz "z wielką gorliwością realizowali reset z Putinem". - Stąd te zarzuty, bo pokazaliśmy prawdziwe oblicze Donalda Tuska i jego ekipy - stwierdził.
Podkreślił, że prof. Sławomir Cenckiewicz, jako przewodniczący komisji sejmowej ds. rosyjskich wpływów, pracując na dokumentach, udowodnił, "jak daleko sięgało długie ramie Moskwy w naszym kraju".
"Z panią minister Glapiak współpracowaliśmy w Ministerstwie Obrony Narodowej. Pani minister miała wszystkie upoważnienia konieczne do tego, żeby mieć dostęp do archiwalnych materiałów, a więc nie ma w tym nic złego - wręcz przeciwnie powiem, że spełniliśmy nasz obywatelski obowiązek"
– zaznaczył.
Błaszczak odniósł się też do samej osoby prok. Maksjana. - Ten człowiek został awansowany o jeden stopień i zapewne roztoczono przed nim wizję kariery pod jednym warunkiem, że będzie gorliwy. No i on jest gorliwy. To jest człowiek, który jest aktywistą upolitycznionego stowarzyszenia prokuratorów [...] Ten człowiek właśnie twierdził, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości był prześladowany i ten człowiek stawia teraz zarzuty. No to proszę państwa, jaki jest ciąg przyczynowo-skutkowy? Skoro był prześladowany - jak sam twierdzi - a teraz zarzuty stawia, a więc mści się, po prostu mści się. Jest niewiarygodny, nie jest bezstronny, a prokurator powinien być bezstronny - powiedział.
Polityczne zarzuty
Po nim głos zabrała sama Glapiak. - Pan prokurator Maksjan postawił mi zarzut pomocnictwa panu ministrowi. To jest absurdalny zarzut - oznajmiła. Podkreśliła, że zarzuty są motywowane politycznie i dodała, że jest dumna z pracy w KRRiT. - Nigdy nie złamałam prawa. Zawsze postępowałam zgodnie z przepisami prawa i z procedurami. Miałam dostęp do do informacji ściśle tajnych nawet - zaznaczyła.
"Świadczy o tym także - że nie złamałam prawa - stanowisko Służby Kontrwywiadu Wojskowego, która złożyła doniesienie do prokuratury, a potem w postępowaniu kontrolnym stwierdziła, że nie złamałam prawa, kiedy zapoznawałam się z dokumentami w kancelarii tajnej Wojskowej Biblioteki Historycznej"
– dodała.
Oznajmiła, że działania odbiera jako atak na KRRiT, "która stoi na straży wolności słowa i dostępu obywateli do informacji". - W moim przekonaniu, rządzący dzisiaj chcą przejąć kontrolę nad informacją i nie dopuścić obywateli do tego, żeby w pełni wiedzieli, co się dzieje. Chcą przejąć cały rynek medialny - podkreśliła.
Poinformowała, że wszelkimi możliwymi sposobami prawnymi będzie dbała o swoje dobre imię. - Wystąpię do sądu i mam nadzieję, że żaden polityk i żaden minister nie będzie chował się za immunitetem - dodała.