- Ksiądz potwierdził w rozmowie z moimi współpracowniczkami, które były w areszcie śledczym, że jest autorem tego listu, tego oświadczenia. W tej chwili wystąpiliśmy do trzech instytucji z prośbą o ustosunkowanie się do zarzutów i o przeprowadzenie stosownych postępowań: do policji, ABW i Prokuratury Krajowej - poinformował Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich odnosząc się do sprawy torturowanego ks. Michała Olszewskiego.
Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla ks. Michała Olszewskiego, szefa fundacji Profeto, zatrzymanego w związku z działaniami prokuratury wokół Funduszu Sprawiedliwości. Opinią publiczną wstrząsnęły doniesienia o tym, jak w pierwszych godzinach po zatrzymaniu i przez pierwsze dni pozbawienia wolności traktowano duchownego. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek podjął interwencję w tej sprawie.
Dziś na antenie RMF24 RPO został zapytany o tę kwestię.
"Robimy co w naszej mocy, żeby to wyjaśnić przy założeniu ograniczonych kompetencji Rzecznika Praw Obywatelskich w tym zakresie"
"Te zarzuty są rzeczywiście poważne. Nie będzie łatwo, żeby te zarzuty zweryfikować. To prawda, że warunki w pomieszczeniach policyjnych są takie, jakie są. Mamy tu do czynienia z problemami systemowymi, które są od lat"
"To jeden z zarzutów, że ksiądz nie miał od momentu zatrzymania prawa do kontaktu ze swoim obrońcą. To jest problem systemowy, ponieważ polskie prawo nie gwarantuje tego w sposób wystarczający, że człowiek ma możliwość kontaktu ze swoim obrońcą w pierwszych godzinach po zatrzymaniu. Również problem stosowania kajdanek, czyli reguły polegające na tym, że osoby zatrzymaną zawsze skuwa się kajdankami. Problem taki, że nie są te pierwsze rozpytywania czy przesłuchania nagrywane. Nie ma zasady tego, iż funkcjonariusze mają na sobie kamerę"
"Konkretnych wniosków jeszcze nie mamy. W tej chwili wystąpiliśmy do trzech instytucji z prośbą o ustosunkowanie się do zarzutów i o przeprowadzenie stosownych postępowań: do policji, ABW i Prokuratury Krajowej. Czekamy na odpowiedź, bo od tych odpowiedzi, które uzyskamy, zależy to, co będziemy robili dalej i w jaki sposób będziemy dalej wyjaśniać tę sprawę"