Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Rewolucja zjada własne dzieci – Tusk zdrajcą w oczach „jakobinów” Koalicji Obywatelskiej

Stara prawda mówi, iż każda rewolucja zjada swoje dzieci, niczym potworny Saturn. Tak też dzieje się z obozem władzy, który oparł cały swój sens istnienia na rozliczeniach ze „starym reżimem”. Niczym dla gawiedzi gromadzącej się na paryskich placach miejskich w czasie Wielkiej Rewolucji poustawiano, już od chwili, gdy Koalicja 13 grudnia przejęła państwo, polityczno-sądowe gilotyny zemsty.

Żądza krwi – to pchało rewolucjonistów każdej epoki do rozprawiania się z przedstawicielami poprzedniej władzy – gdy tylko udało się przejąć stery rządów. I tak też było i jest obecnie. Bolszewicko-rewolucyjne metody dały znać o sobie już w chwili, gdy ekipa Donalda Tuska, siłowo przejmowała Telewizję Publiczną, a to był jedynie początek.

Reklama

Dalej już było w stylu „poszły konie po betonie” – areszty, więzienia, straszenie uwięzieniem, przesłuchania (jedno z nich mogło przyczynić się do śmierci Barbary Skrzypek). I to wszystko doprowadziło do dalszego, mocniejszego, konsolidowania i budowania gawiedzi kibicującej owej zemście. Silni Razem – to ruch, który w swoim DNA ma zapisaną zwierzęcą nienawiść do wszystkiego, co „pisowskie”.

W szaleństwie powyborczych żądań ponownego liczenia głosów, krzyków o „sfałszowanych wyborach” doprowadzono do tego, że tę gawiedź postanowiono jeszcze mocniej rozjuszyć, tak, by sama krzyczała o nowe gilotyny. Okazało się jednak, że w koalicji rządowej są ludzie, posiadający jakiś zasób zdrowego rozsądku – odcięli się oni od szalonych pomysłów postawienia porządku prawnego na głowie, czy wręcz żądań, by marszałek Hołownia nie zaprzysiągł prezydenta. Aż w końcu, widząc, że absurd sięga granic, za którymi będzie zupełna katastrofa wizerunkowa, zaczął się od tego dystansować sam premier Tusk (taki jest przynajmniej stan rzeczy w sobotę 28 czerwca).

Co się stało? Główni „jakobini” rewolucji anty-pisowskiej, tacy jak Tomasz Lis, zaczęli oskarżać go o zdradę i wręcz grozić oraz żądać, by zostawił stanowisko szefa rządu. Co więcej – Lis zagroził Tuskowi konsekwencjami prawnymi! To nie kabaret – to najprawdziwsza rzeczywistość. Na naszych oczach historia znowu płata figla, podobnego do tego, co działo się przed wiekami. Gilotyną teraz grożą tym, którzy gilotynę wyciągnęli na place publiczne zaraz po 15 grudnia 2023. Rewolucja chce pożreć własne dzieci. 

Źródło: niezalezna.pl
Reklama