3 września prezydent Karol Nawrocki spotkał się w Białym Domu z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Była to pierwsza zagraniczna wizyta prezydencka Nawrockiego, która miała miejsce zaledwie miesiąc po jego zaprzysiężeniu.
Celna inwestycja
Spotkanie komentowali w programie red. Tomasza Sakiewicza "Polityczna kawa" na antenie Telewizji Republika towarzyszący prezydentowi europoseł Adam Bielan oraz rzecznik Nawrockiego Rafał Leśkiewicz. Bielan podkreślił na wstępie, iż relacje między prezydentami są "absolutnie bez precedensu i to nie tylko na skalę polską, europejską czy na skalę światową". Przypomniał, że Trump przyjął już Nawrockiego wcześniej, gdy był jeszcze kandydatem na urząd.
"Z reguły prezydenci przyjmują tylko głowy państw, prezydenci amerykańscy, bądź premierów [...] więc to było już bez precedensu i pisały o tym nie tylko polskie m, ale i media światowe. My od początku uważaliśmy tamtą wizytę 1 maja - bo to nie było tylko spotkanie z prezydentem Trumpem, ale praktycznie z całym jego gabinetem [...] jako inwestycję w przyszłość"
– powiedział.
Zaznaczył, że Nawrocki leciał wówczas do USA nie po to, aby zyskać poparcie, ale po to, by - jeśli zostanie prezydentem - od początku swojej prezydentury mieć dobre robocze kontakty ze stroną amerykańską.
Rozmowa pełna konkretów
Podkreślił, że wrześniowa wizyta Nawrockiego również była czymś bez precedensu. - Każdy, kto zna polityczny amerykański kalendarz pracy w Waszyngtonie wie, że to spotkanie 3 września było w pierwszym możliwym terminie. Dlatego, że w Stanach Zjednoczonych do 1 września, czyli do tak zwanego Święta Pracy [...] są wakacje, to jest czas, kiedy w Waszyngtonie nie obraduje Kongres.
"Akurat w tym roku Prezydent Trump nie zrobił sobie tradycyjnych wakacji [...] cały miesiąc pracował energicznie głównie ze względu na próbę zaprowadzenia pokoju na Ukrainie, ale 3 września to był pierwszy możliwy termin na jakikolwiek spotkanie międzynarodowe i ten termin otrzymał właśnie prezydent Nawrocki. Mówię o tym dlatego, żeby podkreślić wagę jaką prezydent Trump przywiązuje do Polski"
– oznajmił i dodał, iż inny ważny sojusznik Trumpa, prezydent Argentyny "do dziś nie dostąpił zaszczytu spotkania z prezydentem w Białym Domu".
Bielan zaznaczył, że po spotkaniu prezydentów z mediami odbyła się dwu i półgodzinna dyskusja, która została wydłużona ponad godzinę w stosunku do planów. - Ona była pełna konkretów - podkreślił. Jak stwierdził, jeśli chociaż połowa z ustaleń zostanie zrealizowanych - a zaznaczył, iż sądzi, że zostaną zrealizowane wszystkie - to "relacje polsko-amerykańskie będą na jeszcze wyższym poziomie niż obecnie".
Widoczny sukces
Leśkiewicz z kolei zwrócił uwagę, iż wizyta Nawrockiego w USA była wyjątkowo opisywana przez najważniejsze światowe media. - Komentatorzy, zajmujący się poważną polityką, komentowaniem wydarzeń politycznych, podkreślali wyjątkowość tej wizyty. Podkreślali to, że w niecały miesiąc po objęciu urzędu prezydent Rzeczypospolitej spotyka się z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Mimo tego że była to wizyta robocza, to jednak forma przyjęcia pana prezydenta Karola Nawrockiego przez pana prezydenta Donalda Trumpa była wyjątkowa - powiedział i podkreślił, że rozmowa między prezydentami była merytoryczna, ale towarzyszyła jej ciepła atmosfera.
"To, co rzeczywiście trzeba przede wszystkim podkreślić, to stosunek mediów amerykańskich, europejskich do oceny tej wizyty. W zasadzie nie było żadnego medium, które by skomentowało tę wizytę inaczej, niż że oto w Europie pojawił się nowy lider wywodzący się ze środowiska konserwatywnego, który bardzo szybko nawiązał dobre, ciepłe relacje, ale też merytoryczne, bardzo głęboko merytoryczne relacje z prezydentem Stanów Zjednoczonych i oto ten nowy lider, który funkcjonuje na scenie politycznej niecały rok, od w zasadzie listopada 2024 roku, od momentu startu w wyborach na urząd prezydenta Rzeczypospolitej, reprezentuje interesy polskie, ale reprezentuje też interesy w ogóle regionu krajów Morza Bałtyckiego, czy Europy Środkowo-Wschodniej"
– oznajmił.
Leśkiewicz przypomniał, że tuż przed wylotem do USA Nawrocki zaprosił do siebie prezydentów Litwy, Łotwy, Estonii, premier Danii. - Ci prezydenci nie przyjechali tu tylko dlatego, żeby zjeść smaczny lunch z panem prezydentem Karolem Nawrockim. Oni doskonale zdawali sobie sprawę, że prezydent Karol Nawrocki jest w przededniu historycznej wizyty w Stanach Zjednoczonych. No i tak się właśnie stało, że ta wizyta była symboliczna, była niezwykle ważna i była historyczna dla relacji polsko-amerykańskich - oznajmił.