Choć badania exit poll pokazywały bardzo niewielką różnicę między dwoma kandydatami i dawały iluzoryczną przewagę Rafałowi Trzaskowskiemu, kandydat KO bez żenady obwołał się już nowym prezydentem.
Poranek przyniósł Trzaskowskiemu i całej koalicji 13 grudnia lodowaty prysznic. Po zliczeniu 100 proc. głosów zwycięzcą II tury wyborów prezydenckich został Karol Nawrocki, uzyskując 50,89 proc. poparcia.
Gdy zaczynały spływać wyniki z PKW, entuzjazm w koalicji rządzącej malał. Polskie Stronnictwo Ludowe w komunikatach wysyłanych dziennikarzom jeszcze po 22.00 w niedzielę zapowiadał wielką konferencję Władysława Kosiniaka-Kamysza i parlamentarzystów partii w poniedziałkowy poranek pod pomnikiem Wincentego Witosa w stolicy.
Po północy dziennikarze dostali informację, że konferencja została odwołana.
- Kosiniak-Kamysz pokazał, że ma gen autodestrukcji. Zaangażował się na 150% w kampanię Trzaskowskiego. Efekt wszyscy znamy. Lokalni działacze PSL po I turze mówili do mnie wprost: „Władek oszalał”
- skomentował Andrzej Śliwka, poseł PiS.
Kosiniak-Kamysz pokazał, że ma gen autodestrukcji.
— Andrzej Śliwka 🇵🇱 (@SliwkaAndrzej) June 2, 2025
Zaangażował się na 150% w kampanię Trzaskowskiego. Efekt wszyscy znamy. Lokalni działacze PSL po I turze mówili do mnie wprost: „Władek oszalał” pic.twitter.com/wWi5pjIZKb