Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego, który zrezygnował z tworzenia Śląskiej Partii Regionalnej i niespodziewanie został wiceprzewodniczącym katowickich struktur PO, poparł w końcu otwarcie kandydaturę Jarosława Makowskiego (też PO) na prezydenta Katowic. Zdaniem radnych prawicy, to dobitny dowód na to, że Platforma skutecznie zawłaszczyła jedną z najstarszych organizacji regionalnych, jaką był do niedawna Związek Górnośląski.
Grzegorz Franki miał do mnie początkowo pewien dystans, ale teraz z całą pewnością mówi »znam Makowskiego«” – pisze na swojej stronie Jarosław Makowski pod długą wypowiedzią Frankiego na temat zalet kandydata PO.
To duże zaskoczenie nie tylko dla radnych prawicy, ale i lokalnych ugrupowań samorządowych, z których wywodzą się liczni radni i prezydenci. Związek Górnośląski był bowiem do niedawna również kuźnią tych kadr.
Grzegorz Franki jest etatowym pracownikiem europosła Marka Plury z PO
– przypomina Piotr Pietrasz, katowicki radny Prawa i Sprawiedliwości i regionalny rzecznik tej partii.
W siedzibie Związku Górnośląskiego przy ul. Stalmacha znajduje się siedziba biura poselskiego Marka Plury i posłanki Ewy Kołodziej także z PO – dodaje.
Jego zdaniem, poprzez ponowny wybór Grzegorza Frankiego Związek Górnośląski potwierdził swoją funkcję jako przybudówki PO.
Związek Górnośląski jest tylko cieniem kuźni prezydentów miast i samorządowców z lat 90. – twierdzi Pietrasz. – Franki w niejasnych okolicznościach został wybrany na wiceprzewodniczącego PO w Katowicach w ub.r., chociaż rzekomo od kilku miesięcy już do tej partii nie należał, a zakładał ŚPR
– zaznacza Pietrasz.
Flirt szefa ZG ze ŚPR zakończył się szybko i dość nieprzyjemnie. Wraz z nim z tworzenia ŚPR zrezygnowała też grupa 13 członków założycieli związana z ZG.
– Grzegorz Franki żył w kłamstwie. To fałszywy Mojżesz prowadzący ludzi w objęcia warszawskiej partii
– tak skomentował decyzję Frankiego lider RAŚ Jerzy Gorzelik.
Cały tekst w weekendowym Dodatku Śląskim "Gazety Polskiej Codziennie"