Święto Konstytucji 3 maja było kolejną okazją do zaakcentowania przez prezydenta potrzeby zmiany ustawy zasadniczej. Obecna, uchwalona przez obóz postkomunistyczny, z pominięciem głosu Solidarności i prawicy, jest zła. Wprowadza np. konflikt między rządem a prezydentem, rozpraszając kompetencje władzy wykonawczej. Eksperci, zaproszeni do dyskusji nad jej zmianą przez prezesa Kaczyńskiego, wskazali na ten problem wyraźnie.
Sprawowanie władzy wykonawczej musi być uproszczone i skupione w jednym ręku – tak mówi np. prof. Genowefa Grabowska. Większość konstytucjonalistów skłania się ku rozwiązaniom wzmacniającym pozycję premiera i większości parlamentarnej wyłaniającej rząd. Prezydentowi także chodzi zapewne o skupienie władzy wykonawczej w jednym ośrodku, tyle że przez wzmocnienie uprawnień prezydenta, być może nawet, choć głośno tego nie mówi, na wzór amerykański. Stąd pomysł referendum – wybrany w powszechnych wyborach prezydent kokietuje Polaków: zdecydujcie, czy mam mieć więcej władzy. Dyskusja zatem się rozpoczyna i pozytywne jest na pewno to, że wbrew pokrzykiwaniom postkomuny Polacy wiedzą, iż obecna konstytucja nie jest Biblią i można oraz należy ją wymienić na nową.