Słowa Lecha Kaczyńskiego, jakie padły w 2008 roku w Gruzji, są dziś - w obliczu narastających napięć na wschodzie - przypominane na całym świecie. Wówczas w Tbilisi Prezydent RP wygłosił pamiętne przemówienie. Po 14 latach cytuje je dziennikarz Wall Street Journal, pytając, czy kraje zachodnie posłuchają ostrzeżeń Polski, wygłaszanych zarówno kilkanaście lat temu, jak i dziś.
Czy Zachód posłucha ostrzeżeń Polski przed rosyjską agresją? - takie pytanie postawiono w Wall Street Journal: jednej z najbardziej znanych gazet o tematyce gospodarczej, wydawanej w Nowym Jorku.
- Jeśli Zachód nie potraktuje poważnie wezwań Polaków do bardziej zdecydowanej reakcji, nietrudno wyobrazić sobie przyszłość, w której promoskiewski rząd ukraiński stoi bezczynnie, a Putin będzie wybierał swój kolejny cel
– podkreślono w komentarzu w "WSJ".
Autor opinii przypomniał również słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 13 sierpnia 2008 roku, które wygłoszone zostały w stolicy Gruzji. Wówczas, w obliczu rosyjskiej agresji, prezydent Polski zapewniał Gruzinów, że mogą liczyć na pełną solidarność naszego kraju. Kaczyński był wówczas inicjatorem spotkania w Tbilisi, a na pokład samolotu zaprosił innych europejskich przywódców - z Estonii, Ukrainy, Łotwy i Litwy.
- Ten kraj (Rosja) uważa, że dawne czasy, upadłego niecałe 20 lat temu imperium, wracają. Że dominacja znów będzie cechą tego regionu. Nie będzie! Te czasy się już skończyły raz na zawsze. Nie na 20, 30 czy 50 lat. Wszyscy w tym samym okresie, lub okresach nieco innych, poznaliśmy tę dominację. To nieszczęście dla części, ale i dla całej Europy. To łamanie ludzkich charakterów. To narzucanie obcego ustroju, obcego języka
- podkreślał Kaczyński.
Ale czym się różni sytuacja z dziś od tej sprzed wielu lat? Dziś jesteśmy tu razem. Dziś świat musiał zareagować. Nawet jeżeli był tej lekcji niechętny. My dzisiaj jesteśmy tu po to, by świat reagował jeszcze mocniej! W szczególności Unia Europejska i NATO
- Gdy zainicjowałem ten przyjazd, niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał! Wszyscy przyjechali. Bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko Wam, ale również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej: Europa Środkowa, Gruzja, cały nasz region, będzie się liczył. Jesteśmy podmiotem! I my też wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę
- podsumował wówczas Kaczyński.
To przemówienie przeszło do historii jako jedne z najważniejszych dla bezpieczeństwa Europy w ostatnich latach:
Słowa Lecha Kaczyńskiego przypomniał Adam O'Neal - dziennikarz Wall Street Journal, który w przeszłości pracował jako korespondent watykański w Rzymie i reporter polityczny w Waszyngtonie.