- W ostatnich tygodniach prezydent powiedział, że różnych sprawach różnimy się, ale w kwestiach bezpieczeństwa Polska musi mówić jednym głosem. Niestety, ale parę godzin po wizycie tej jedności zabrakło. Premier wystąpił z atakiem na prezydenta, na Pałac Prezydencki - powiedział w programie "Michał Rachoń. Jedziemy" Wojciech Kolarski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.
MSZ przekazało w środę, że szef resortu Radosław Sikorski podjął tego dnia decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu. Ministerstwo poinformowało również, że proponowane zmiany zostały przedstawione w ramach Konwentu Służby Zagranicznej, a po ich akceptacji przez premiera Donalda Tuska zostały uruchomione praktyczne procedury odwoławcze. Jednocześnie MSZ wyraziło nadzieję "na zgodne współdziałanie w tej sprawie najważniejszych władz w kraju". Do powołania nowych ambasadorów niezbędna jest zgoda prezydenta.
Decyzja MSZ została ogłoszona krótko po wspólnej wizycie Donalda Tuska i Andrzeja Dudy w Waszyngtonie, gdzie spotkali się z prezydentem USA Joe Bidenem. Do sprawy odniósł się w programie "Michał Rachoń. Jedziemy" Wojciech Kolarski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydent.
"Po pierwsze, oczywiście ta koincydencja jest wyraźna. W moim mniemaniu to jest efekt wielkiego sukcesu tej wizyty dla prezydenta Dudy. Prezydent odbył wizytę, która dotyczyła przyszłości, propozycji podwyższenia wydatków do 3 proc. PKB na obronność. Ta propozycja została dobrze przyjęta. Po drugie, kwestia wsparcia dla Ukrainy, kiedy prezydent przedstawił swoje stanowisko, zostało to dostrzeżone, docenione. W mediach światowych to, co powiedział prezydent, to była wizyta wysoko ceniona z punktu widzenia skuteczności polityki prezydenta Dudy. Może dlatego dla premiera to był moment, w którym chciał wyjść do przodu z jakimś nowym konfrontacyjnym tematem i stąd ogłoszona, mam wrażenie, że jeszcze tego samego dnia, propozycja o tym, że szykuje się wielka czystka w polskiej dyplomacji. Mówimy o 50 ambasadorach, którzy mają zostać usunięci"
Wskazał on również na "drugi wymiar tej sprawy - w ostatnich tygodniach prezydent powiedział, że w różnych sprawach różnimy się, ale w kwestiach bezpieczeństwa Polska musi mówić jednym głosem".
"Niestety, ale parę godzin po wizycie tej jedności zabrakło. Premier wystąpił z atakiem na prezydenta, na Pałac Prezydencki. Prezydent wyraźnie to powiedział. Przepisy są jednoznaczne. Prezydent RP powołuje i odwołuje ambasadora RP, w związku z tym jakiekolwiek zmiany wymagają akceptacji prezydenta. Do tej pory do żadnego takiego porozumienia nie doszło"
Podkreślił, że "tutaj mamy taką samą sytuację, że premier Tusk usiłuje stworzyć nowe pole konfliktu z prezydentem być może dlatego, że w innych sprawach nie odnosi sukcesów".
"Grozi nam sytuacja, w której Polska byłaby reprezentowana przez chargé d'affaires. To świadczyłoby o obniżeniu rangi relacji między państwami. Nie wiem, czy minister Sikorski i premier Tusk chcą do tego doprowadzić, że pozycja Polski na arenie międzynarodowej by osłabła. [...] Mamy do czynienia z zagrożeniem interesów państwa polskiego. To jest działanie antypaństwowe"