Polska prawica musi wiedzieć, czego chce, i w sposób klarowny określić swoje priorytety, a następnie konsekwentnie trzymać się swojej strategii. Wtedy łatwiej będzie nie tylko w politycznej rywalizacji na arenie krajowej, lecz także w przyszłości na forum międzynarodowym.
Rząd Donalda Tuska jeszcze nie powstał, a już potyka się o własne nogi. Afera wiatrakowa stała się dowodem na to, że przyszła władza nie będzie mogła w łatwy sposób realizować swojego celu, jakim jest podporządkowanie interesom silniejszych państw, przede wszystkim Niemiec. A wszystko dlatego, że ten cel koalicji KO–Trzeciej Drogi–Lewicy nie został w ogóle sformułowany w kampanii. I teraz, kiedy przychodzi go realizować, okazuje się, że koalicja napotyka opór społeczno-medialny.
Nowy gabinet może więc nie przetrwać całej kadencji – o ośmiu latach, jak w przypadku poprzedniego rządu Platformy Obywatelskiej, nie wspominając. To ważny sygnał dla prawicy w Polsce. Na przejęcie władzy trzeba być przygotowanym w ciągu kilku miesięcy, a w kampanii prezydenckiej zrobić wszystko, by ją wygrać. Priorytetem powinien być restart, czyli odświeżenie sensu, który przyświecał PiS od początku istnienia. A zatem: przeprowadzenie rewolucji społecznej w Polsce, upodmiatawiającej naród, poprawa dobrobytu obywateli oraz wzmocnienie kraju na arenie międzynarodowej.
Cele PiS, czy szerzej – polskiej prawicy, zawsze były niezmienne. Chodziło o zbudowanie państwa, w którym to naród będzie prawdziwym decydentem, a nie grupy wpływów i kliki. Wielokrotnie powtarzano potrzebę takiej przebudowy ustroju i zmiany paradygmatu polityki, które sprawią, że – w mocnym uproszczeniu – Polacy będą decydowali o swoim państwie, a polityka zacznie im służyć. Temu poświęcono projekt IV RP, inicjatywę 500+ oraz – w teorii – reformę sądownictwa.
Administracja, wymiar sprawiedliwości, mechanizmy gospodarcze, a nawet media publiczne miały zostać podporządkowane potrzebom narodu, zgodnie z decyzją suwerena sprzed czterech i ośmiu lat. Akcentowano mocno osłabienie starych układów w państwie, kasty prawniczej, wpływów zagranicznych korporacji i koncernów, a także brukselskiej biurokracji.
Przykładem sukcesu we wdrażaniu prawicowej polityki ze społecznym słuchem było to, co działo się po 2015 r. Jednym z najważniejszych celów rządu było stworzenie mechanizmu redystrybucji dobrobytu ekonomicznego, aby różnice między silnymi i słabymi regionami, ale i grupami społecznymi, uległy zatarciu. Nierówności społeczne były ogromną bolączką III RP od jej powstania i transformacji ustrojowej. Programy socjalne, takie jak 500+, podniesienie pensji i wzmocnienie pozycji pracownika, połączone ze zwalczaniem układów żerujących na polskiej gospodarce, jak tych związanych z karuzelami VAT-owskimi, sprawiły, że nasz naród zaczął być bardziej spójny. A to spowodowało, że stał się bardziej podmiotowy.
Niestety, podobnego sukcesu jak w sferze gospodarczej nie udało się osiągnąć na innym ważnym polu – sądownictwa. Już przeprowadzone w latach 2005–2007 zmiany instytucjonalne okazały się nietrwałe. Reforma wymiaru sprawiedliwości przeprowadzana przy akompaniamencie histerii i krytyki – czasem uzasadnionej – nie zwiększyła wydajności sądów, ogromna część sędziów jeszcze bardziej się rozzuchwaliła, a to, co udało się zrobić, może zostać kompletnie odkręcone.
Ewidentnie zabrakło wizji w tym obszarze. Do świadomości ludzi przebiło się, że w przypadku zmian instytucjonalnych mieliśmy do czynienia jedynie z „wymianą kadr”, a to zdecydowanie za mało. Nie udało się zakorzenić konserwatywnego światopoglądu w kulturze, bo nawet nie udało się tej zmiany streścić w jednym programie.
Niestety, podobnie było w polityce zagranicznej. Każdy potrzebny projekt prędzej czy później medialnie upadał albo stawiano sprawy tak, jakby nie był istotny. Tak było z potrzebną inicjatywą Trójmorza, która wystartowała z wielką pompą, a później było o niej za cicho. Nie pokazano naszym wschodnim i południowym partnerom programu upodmiotowienia krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Polska była rzecznikiem i obrońcą interesów Ukrainy, pomogliśmy niebywale naszym sąsiadom, ale po czasie to Niemcy zajęły ostatecznie nadrzędne miejsce w relacjach z Kijowem. Nie zbudowano też zrębów stałej współpracy instytucjonalnej z Ukrainą ani nie utworzono stałych konsultacji w ramach UE z państwami regionu.
Dobrze, że prawica choć próbowała przełamać dominację Niemiec i Francji. Wysiłki okazały się jednak nieskuteczne – oprócz pierwszych miesięcy po inwazji Rosji, gdy świat uznawał nas za liderów w niesieniu pomocy humanitarnej i wojskowej. Mówiąc wprost, prawica nie potrafiła sprzedać swojego niebywałego sukcesu. I tego, że zachowała się w chwili próby jak trzeba.
Zbudowanie systemu redystrybucji dochodu było dotychczas największym sukcesem myśli prawicowej w Polsce. Po pierwsze, właściwie zdefiniowano problem. Wygranymi transformacji były przede wszystkim postkomunistyczne układy i pracownicy zachodnich korporacji, którzy poddali się antynarodowym narracjom. Aby więc wzmocnić postawy narodowe i tradycyjne w starciu z liberalnymi i internacjonalistycznymi, trzeba było wzmocnić ekonomicznie konserwatywny lud względem liberalnych, „nasyconych” elit. Wykorzystano więc dosyć prosty sposób, jakim była redystrybucja dochodu i zmiana warunków pracy.
Zmiany te nałożyły się na wzmocnienie słabszych grup względem silnych poprzez czynniki niezależne od rządzących, takie jak demografia czy wzrost gospodarczy. W ten sposób osiągnięty został cel, jakim było wzmocnienie ekonomicznie patriotycznej – zresztą nie tylko – części polskiego społeczeństwa.
Sukces PiS w dziedzinie gospodarczej – mimo serii katastrof, jak pandemia i wybuch wojny na Ukrainie – powinien zostać powielony w innych obszarach, np. w dziedzinie instytucjonalnej. Temat wykorzystania sztucznej inteligencji jest nieobecny w Polsce, gdy mowa o wykorzystaniu jej w administracji centralnej i nie tylko. W polityce zagranicznej trzeba wykorzystać obecne trendy osłabienia Rosji i Niemiec, ale też musimy zacząć wypychać wpływy Berlina z Czech, Słowacji, Węgier i Bałkanów, czemu mogą służyć np. inwestycje w tych krajach. Przed polską prawicą, jeśli zamierza zmienić coś w wymienionych dziedzinach, czas na analizę: jak przełożyć swój główny sukces na inne obszary. Za sprawą przyszłego rządu zaś o rywalizacji z Niemcami można tylko pomarzyć.
Zaraz po przegranych w liczbie mandatów wyborach do Sejmu i Senatu okazało się, że prawica ma jednak jakąś moc sprawczą. Dotychczasowa opozycja już pokazuje swoją arogancję, a jednocześnie indolencję. Jak najszybciej PiS powinno się pozbierać, a także szybko wymierzać ciosy –dobrym przykładem jest spójna taktyka po przedłożeniu projektu o wiatrakach.
Ale żeby skutecznie narzucać swoją narrację, prawica musi wiedzieć dokładnie, czego chce. Trzeba zmienić filozofię administracji, wymiaru sprawiedliwości czy polityki zagranicznej. I jeszcze raz wymyślić na nowo wizję, przyciągającą więcej niż 7,6 mln Polaków.
#GazetaPolskaCodziennie - Twój niezbędny przewodnik po najważniejszych wydarzeniach z kraju i ze świata. Jeśli szukasz rzetelnych informacji, pogłębionej analizy i interesujących artykułów, to czwartkowe wydanie #GPC jest właśnie dla Ciebie!
— GP Codziennie (@GPCodziennie) December 6, 2023
Czytaj na » https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/Yri9jsDHjT