Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Szynkowski vel Sęk zamiast Szymańskiego. Sobolewski: „Od teraz będziemy rozmawiać z głównym lalkarzem - Berlinem”

"Skracając tę wymianę zdań, nie będziemy starali się rozmawiać z pomocnikami, a z głównym lalkarzem, czyli z Berlinem. Pan minister Szynkowski vel Sęk relacje polsko-niemieckie czy sprawy niemieckie zna bardzo dobrze" - powiedział sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski w Telewizji Republika, odnosząc się do odwołania Konrada Szymańskiego ze stanowiska ministra ds. UE. Na jego miejsce prezydent RP Andrzej Duda powołał dziś Szymona Szynkowskiego vel Sęka. Sobolewski był gościem redaktor Katarzyny Gójskiej w programie "W Punkt".

Rozmowa zaczęła się od tematu zmiany w kancelarii premiera. Co ta zmiana oznacza? W jaki sposób ta zmiana symbolizuje zmianę polskiej polityki ws. Berlina, który stoi za problemami, z jakimi zmaga się Polska? - zapytała red. Gójska.

Reklama

"Pewna misja się skończyła. Dziś został powołany pan Szymon Szynkowski vel Sęk na stanowisko ministra ds. relacji z UE - tak to można określić. Z tym, że zaznaczam, że zawsze głównym przedstawicielem Polski w UE jest premier. Co oznacza ta zmiana? Pan prezes [Jarosław Kaczyński] jasno określił, że w cieniu Brukseli zawsze jest Berlin. To, co mówi KE, to są słowa Berlina. My, skracając tę wymianę zdań, nie będziemy starali się rozmawiać z pomocnikami, a z głównym lalkarzem, czyli z Berlinem. Pan minister Szynkowski vel Sęk relacje polsko-niemieckie czy sprawy niemieckie zna bardzo dobrze. Zajmuje się tym tematem od kilkudziesięciu lat. Jest to jego konik. W tej chwili przechodzimy na relacje bezpośrednie z tym głównym lalkarzem, a nie z tymi, którzy są pacynkami w rękach Berlina. To według nas pomoże zarówno w kwestiach, które są przed nami - KPO, bo ten temat nie jest zamknięty. Pomoże także w kwestiach, o których niedawno było głośno, czyli sprawa reparacji"

- odparł Sobolewski.

Prowadząca program zaznaczyła, że jej rozmówca powołał się na słowa prezesa PiS - Jarosława Kaczyńskiego. A to właśnie ten polityk kilka tygodni temu zapowiedział zaostrzenie kursu wobec Brukseli. Zapytała swojego rozmówcy o to, czy właśnie tę zmianę ma symbolizować nowy minister. Wspomniała w tym miejscu również, że wielu polityków, głównie europosłów PiS, mówiło już jakiś czas temu, że polska polityka względem Brukseli jest "zbyt łagodna". 

"My ciągle postępowaliśmy zgodnie z zasadą "nadzieja umiera ostatnia". Nasze postępowanie i działania były cały czas ukierunkowane dobrą wiarą, że w Brukseli nadejdzie refleksja. Chyba to światełko zgasło, stąd też przechodzimy na inny tryb relacji w tej chwili. Będzie to dużo trudniejsze dla KE, niż do tej pory. Z naszej strony mówimy "pas" temu, że przestajemy udawać, że kiedy ktoś na nas pluje, my mówimy, że pada deszcz"

- mówił sekretarz generalny PiS.

"Decyzyjność von der Leyen jest ujemna"

Red. Gójska dopytywała, czy chodzi o to, że zamiast podejmować próby rozmów z szefową KE, Polska będzie rozmawiać bezpośrednio z osobami zainteresowanymi, np. kanclerzem Scholzem.

"O niektórych rzeczach trzeba rozmawiać z centrum dowodzenia, a nie tylko z wykonawcami"

- skomentował to Sobolewski.

"Ursula Von der Leyen w swojej decyzyjności jest na poziomie -1, więc czasami szkoda będzie na nią czasu. Szczególnie teraz, gdzie czasy są trudne i sytuacja jest naprawdę dynamiczna. Szkoda marnować czasu na kogoś, kto i tak będzie musiał to konsultować czy uzyskać zgodę. Wolimy od razu usłyszeć, jaki jest kierunkowy ruch działania, bez pośredników"

- kontynuował.

Na pytanie, czy misja Konrada Szymańskiego trwała zbyt długo, Sobolewski odparł:

"My mamy dobre serce i dlatego liczyliśmy na to, ze najdzie ta refleksja i unijni politycy pójdą po rozum do głowy. Niestety, zorientowaliśmy się, że jest to sufit, którego nie będzie można ruszyć".

 

Reklama