W momencie pojawienia się informacji o stanie zdrowia przetrzymywanego w białoruskim areszcie Andrzeja Poczobuta, do polskiego MSZ 11 czerwca wezwany został chargé d'affaires Republiki Białorusi. - Przedstawione zostały mu posiadane przez nas w tej sprawie informacje z wnioskiem o ich potwierdzenie i przekazanie stanowiska, że odpowiedzialność za stan zdrowia Andrzeja Poczobuta spada na władze Białorusi i jakiekolwiek jego pogorszenie nie pozostanie bez wpływu na relacje Zachodu z Białorusią - powiedział w rozmowie z niezalezna.pl wiceszef MSZ, Marcin Przydacz. Dodał, że Polska jest gotowa w tej sprawie udzielić wszelkiej potrzebnej pomocy, również medycznej.
Przetrzymywany w białoruskim areszcie w Żodzino więzień polityczny Andrzej Poczobut zachorował na COVID-19. Jak wynika z relacji jego żony, Oksany, stan działacza Związku Polaków na Białorusi jest poważny, a jednocześnie nie ma on dostępu do należytej pomocy medycznej.
W rozmowie z portalem niezalezna.pl Andrzej Pisalnik, sekretarz Zarządu Głównego ZPB, podkreślił, że sprawa "jest bardzo niepokojąca".
- Chodzi o zdrowie, a być może także o życie człowieka. W takiej sytuacji trzeba wykorzystać wszystkie możliwości, które są dostępne stronie polskiej. My, jako Związek Polaków na Białorusi, możemy tylko apelować do władz, instytucji, które posiadają właściwe instrumenty - powiedział Pisalnik.
Strona polska cały czas podejmuje w tej kwestii aktywne działania.
- Staramy się nie tylko o kontakt z osadzonymi, ale też o udzielenie im wszelkiego wsparcia i pomocy. Ambasada RP w Mińsku wystąpiła oficjalną notą dyplomatyczną z prośbą o możliwość widzenia. Póki co strona białoruska nie wykazuje się żadną otwartością, wręcz przeciwnie - dostajemy sygnały o tym, że te kontakty nie będą możliwe, z uwagi że nie są to obywatele polscy, tylko białoruscy
- powiedział w rozmowie z portalem niezalezna.pl Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych RP. Dodaje, że konsulowie cały czas starają się o kontakt z osadzonymi działaczami Związku Polaków na Białorusi.
Wiceszef polskiej dyplomacji podkreślił, że w momencie pojawienia się informacji o stanie zdrowia Andrzeja Poczobuta, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych wezwany został 11 czerwca chargé d'affaires Republiki Białorusi.
- Przedstawione zostały mu posiadane przez nas w tej sprawie informacje z wnioskiem o ich potwierdzenie i przekazanie stanowiska, że odpowiedzialność za stan zdrowia Andrzeja Poczobuta spada na władze Białorusi i jakiekolwiek jego pogorszenie nie pozostanie bez wpływu na relacje Zachodu z Białorusią
- wskazał Marcin Przydacz. Strona polska zaproponowała również wsparcie w udzieleniu wszelkiej pomocy, także medycznej, gdyby była taka potrzeba.
Dodał, że Polska nie wyklucza dalszych działań zmierzających do wywarcia międzynarodowego nacisku na władze Białorusi w celu uwolnienia więźniów politycznych i - co szczególnie istotne z polskiego punktu widzenia - zaprzestania represji wobec działaczy Związku Polaków na Białorusi. Wiceminister spraw zagranicznych zaznaczył, że w konkluzjach po niedawnym szczycie NATO w Brukseli znalazł się punkt dotyczący jak najszybszego wypuszczenia na wolność liderów ZPB.
- Równolegle prowadzona jest dyskusja dotycząca sankcji, a Polska jest aktywnym uczestnikiem tych prac. Mamy nadzieję, że to doprowadzi do pewnego "otrzeźwienia" władz w Mińsku, ponieważ warunkiem jakiekolwiek zmiany w podejściu UE jest uwolnienie więźniów politycznych i rozpoczęcie dialogu z opozycją, do czego UE i Polska zachęcają reżim w Mińsku od samego początku kryzysu
- powiedział Przydacz.
Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, został zatrzymany w marcu 2021 r. Wszczęto wobec niego postępowanie karne z artykułu Kodeksu Karnego Białorusi (art. 130 p. 3), który mówi o "celowych działaniach, mających na celu podżeganie do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym lub innym socjalnym". To czyn zagrożony karą do 12 lat pozbawienia wolności.
Jak wynika z listów Poczobuta, o których mówiła jego żona Oksana, miała zostać mu złożona propozycja "podróży w jedną stronę" - w zamian za wyjście na wolność miałby opuścić Białoruś. Działacz ZPB miał nie przystać na tę ofertę.