W sobotę prezydent Andrzej Duda jako pierwszy przywódca z Unii Europejskiej spotkał się z głową USA Donaldem Trumpem. – Prezydent Trump spotkał się z prezydentem Polski Andrzejem Dudą i potwierdził nasz bliski sojusz. Prezydent Trump pochwalił również prezydenta Dudę za zaangażowanie Polski w zwiększenie wydatków na obronę" – napisał po rozmowach Biały Dom.
Spotkanie wywołało duże poruszenie w Polsce i od rana było tematem numer jeden w mediach. Także w TVN24. W programie "Kawa na ławę" poseł KO Bartosz Arłukowicz wyraźnie próbował umniejszyć randze wydarzenia. - Oglądałem relację ze spotkania prezydentów Polski i USA i odczuwałem spory dyskomfort, patrząc na to, co tam się działo - oznajmił.
Odpowiedział mu europoseł PiS Tobiasz Bocheński, który zwrócił uwagę, że w ostatnich latach żaden z polskich przywódców nie miał tyle zaproszeń od amerykańskiej administracji. - To dobrze, że prezydent Duda odbył swoją trzynastą wizytę w Stanach Zjednoczonych. Bronisław Komorowski w czasie pięciu lat odbył trzy takie wizyty, Donald Tusk łącznie dwie, w tym jedną z Andrzejem Dudą - oznajmił. No i wskazanie pozycji Tuska najwyraźniej zabolało posła KO.
"Chciałem panu powiedzieć, że jeden telefon Tuska do Stanów Zjednoczonych czy do Europy waży więcej niż 13 wizyt pana prezydenta Dudy w Stanach Zjednoczonych"
– wypalił.
Deklaracja wywołała zdumienie na uczestnikach programu. Nawet na prowadzącym. - Do kogo Donald Tusk zadzwonił w Stanach Zjednoczonych? - spytał Konrad Piasecki. W odpowiedzi konkretów jednak zabrakło.
Donald Tusk ma dzisiaj partnerów w całej Europie i na świecie
– zapewnił Arłukowicz.