"Prezes PiS nie ma obowiązku stawania do debaty z każdym liderem partyjnym, tym bardziej świeżo upieczonym" - mówi poseł Bartosz Kownacki (PiS). Jego zdaniem "nie na miejscu" są zarzuty prorosyjskości ze strony kogoś, kto "pod rączkę" paradował w Sopocie z Władimirem Putinem.
Donald Tusk w swoim wystąpieniu w Gdańsku w poniedziałek wezwał prezesa PiS do debaty. "Panie Kaczyński wyjdź z tej swojej jaskini, stań ze mną twarzą w twarz na udeptanej ziemi wymienić się argumentami, zostaw ludzi w świętym spokoju, daj im normalnie ze sobą rozmawiać. Chcesz konfrontacji, chcesz naprawdę poważnego starcia na argumenty, chcesz poważnej rozmowy o Polsce, jestem do dyspozycji wszędzie, gdzie chcesz. Wyjdź z tej jaskini, nie bój się, nie wstydź się" - apelował Tusk.
Dziennikarze pytali w Sejmie o komentarz do tego apelu posła Bartosza Kownackiego (PiS). Jego zdaniem, jeżeli Donald Tusk chciałby porozmawiać o ważnych sprawach dla Polski, ale "nie przed kamerami", to ma telefon do prezesa PiS, a ten na pewno na takie spotkanie się zgodzi.
Jeżeli jednak ktoś chce robić spektakl przed kamerami, niech na to zapracuje
- powiedział Kownacki.
Donald Tusk jest świeżo upieczonym liderem PO i nie wydaje mi się, że na każde żądanie lidera takiego czy innego ugrupowania należało stawać do rozmowy
- dodał. Ocenił, że "są ważniejsze sprawy dla Polski".
Kownacki zauważył, że ostatnio "nie było aż takiej agresji w polskiej polityce, niestety wraca to co najgorsze", a przejawem tego są m.in. poniedziałkowe słowa Tuska o "ruskim ładzie", budowanym przez PiS.
Poseł PiS przypomniał, że to Donald Tusk rozmawiał z Władimirem Putinem i chciał "ocieplać stosunki w latach 2008,2009, 2010, gdy Putin nie był naszym przyjacielem".
Budowanie dzisiaj takiej narracji i próba np. przypisywania tego PiS, podczas gdy samemu się niemalże za rączkę w Sopocie paradowało z politykiem tak skompromitowanym jest nie na miejscu. Nie takiej debaty politycznej bym oczekiwał
- podkreślił Kownacki.
"Komu jak komu, ale Jarosławowi Kaczyńskiemu zarzucanie jakiejkolwiek sympatii do Rosji", a także zarzucanie ulegania wpływom rosyjskim także jest nie na miejscu - dodał.