- Przez pierwsze dwie godziny państwo głównie zadawali pytanie swojemu koledze z klubu. Nie jestem zwolennikiem polityki jako spektaklu. Wolę, żeby rozwiązywała konkretne problemy - zwrócił się do większości senackiej minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk. Gdy zakończył swoje wystąpienie, przyszedł czas na pytania. I znów zaczął się spektakl.
Senat od godz. 15 na posiedzeniu plenarnym dyskutuje o noweli ustawy o Sądzie Najwyższym. Wczoraj senackie komisje zarekomendowały poprawki m.in. likwidujące Izbę Odpowiedzialności Zawodowej i przeniesienie spraw dyscyplinarnych do Izby Karnej. Sprawozdawcą tych prac został senator Koalicji Obywatelskiej Aleksander Pociej. Przez blisko dwie godziny senacka większość dyskutowała między sobą o tym, jak dalece niekonstytucyjna jest proponowana nowelizacja ustawy o SN. Minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk dyskusję ocenił jako „spektakl”.
- Przez pierwsze dwie godziny państwo głównie zadawali pytanie swojemu koledze z klubu. Nie jestem zwolennikiem polityki jako spektaklu. Wolę, żeby rozwiązywała konkretne problemy - rozpoczął.
Jak mówił, „ukoronowaniem tego dzisiejszego spektaklu był moment, w którym pan senator Kwiatkowski, jako przewodniczący komisji zadawał pytanie, czy byli obecni przedstawiciele wnioskodawców na jego komisji”. - Mimo, że wczoraj oburzał się, że tych przedstawicieli nie było - dodał.
Kończąc zastanawiał się, że „mamy albo do czynienia z bardzo krótką pamięcią, albo ze spektaklem politycznym, który się dziś w tej sali odbywa”. - Przepraszam państwa, że nie odegram swojej roli w tym spektaklu – wolę do sprawy podejść merytorycznie - zakończył, przechodząc do konkretów wokół noweli.
- Rozwiązanie dotyczące przeniesienia spraw dyscyplinarnych sędziów do sądów administracyjnych nie jest szczególnie oryginalne na arenie europejskiej - przekazał w Senacie Szynkowski vel Sęk.
Podał przykład Niemiec:
„organami dyscyplinarnymi w odniesieniu do sędziów są tam sądy administracyjne. Postępowanie dyscyplinarne prowadzi tam bezpośredni przełożony sędziego. Jeśli sprawa zakończy się zastosowaniem jednej z kar dyscyplinarnych, bezpośredni przełożony wydaje oświadczenie dyscyplinarne, które stanowi zaskarżalną decyzję administracyjną”.
Dalej wymieniał:
„W Czechach sądem właściwym do prowadzenia postępowań dyscyplinarnych wobec sędziego jest Najwyższy Sąd Administracyjny. W Austrii zaś postępowania dyscyplinarne prowadzą organy decyzyjne oraz komisje dyscyplinarne. Orzeczenie wydane w postępowanie dyscyplinarnym stanowi decyzję administracyjną i można na nią wnieść zaskarżenie”.
Przywołał jedną z czterech opinii prawnych, w której autor ocenił proponowane w noweli rozwiązanie jako modelowe.
- Ono sprawia, że mamy do czynienia z wyłączeniem spraw dyscyplinarnych sędziów Sądu Najwyższego z Sądu Najwyższego i przeniesieniem ich do innego sądu. Według autora tej opinii prawnej, nie ma innego rozwiązania, niż Naczelny Sąd Administracyjny
- tłumaczył dalej przedstawiciel rządu.
- O kwestii konstytucyjności nie decydują ani te opinie prawne - mówiące o zgodności tych rozwiązań z konstytucją - które państwu przekazałem, ani też nie decyduje opinia pana senatora Pocieja. Ostatecznie decyduje Trybunał Konstytucyjny. Ustawie przysługuje domniemanie konstytucyjności. Mając na uwadze powyższe, byłbym niesłychanie ostrożny z formułowaniem arbitralnych opinii - zwracał się do senackiej większości.
Po zakończeniu wystąpienia, Szynkowski vel Sęk zaczął odpowiadać na pytania. Pierwsze zadał prowadzący obrady Bogdan Borusewicz:
„dlaczego nie ma tu dziś nikogo z ministerstwa sprawiedliwości?”.
- Nie jestem upoważniony do odpowiedzi w imieniu innych resortów. Reprezentuję tu Kancelarię Premiera - uciął minister.
Bogdan Klich:
„Żądamy od rządu środków z Krajowego Planu Odbudowy jak najszybciej. Gardłowaliśmy o tym na wszystkich możliwych forach. Senat próbuje dziś stworzyć rozwiązanie, które będzie bardziej do zaakceptowania przez Komisję Europejską niż to, co pan proponuje. […]".
Odpowiedź Szynkowskiego vel Sęka:
„budżet państwa bez pozyskania tych środków się nie zawali. Byłoby jednak wielką nieodpowiedzialnością, żeby nie wyciągnąć rąk po środki zewnętrzne. To nasz obowiązek. Żeby wniosek o wypłatę środków z KPO został zatwierdzony, polski rząd wcześniej podjął konsultacje - właśnie po to, by przełamać impas polityczny, by zmaksymalizować prawdopodobieństwo pozytywnej oceny. Uzyskaliśmy ocenę aktu prawnego od kolegium komisarzy Komisji Europejskiej - mamy tego potwierdzenie pisemne, ale też publiczne. Czy w interesie państwa polskiego jest teraz podważanie tej oceny? Bo właśnie to robi teraz pan senator. Czy pańskim celem jest to, żeby finał pańskich działań w tej sprawie był taki jak finał wobec polskiej armii, kiedy był pan szefem Ministerstwa Obrony Narodowej?”.