W komisji trzy razy przegrywaliśmy, między innymi dlatego ustawa tak późno wchodzi w życie. I moim zdaniem dlatego też raport, który ma ukazać się 17 września, będzie bardzo szczątkowy i ułomny. Jest mało czasu, żeby coś rzetelnie do tego czasu przedstawić. Ale to politycy opozycji sami do tego doprowadzili, bo ustawa w życie mogła wejść wcześniej - mówi w rozmowie z niezalezna.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński.
- Cieszę się, że prezydent nie uległ presji i stanął po stronie interesów Polski. Ta ustawa jest dowodem na to, że te interesy wielokrotnie były zagrożone i naruszane. Tego typu organ może wszystkie te sprawy wyjaśnić. Pokazać opinii publicznej pewne zaplecze polityczne, rozmaite mechanizmy - mówi niezalezna.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński.
Polityk przyznał, że „są prawnicy, którzy mają wątpliwości co do zapisów ustawy”, ale sam uważa, że „ustawa nie jest sprzeczna z konstytucją”. - To normalnie postepowanie administracyjne. Większość posłów albo nie czytała, albo nie rozumie tej ustawy. Ci, którzy to rozumieją, świadomie wprowadzają opinię publiczną w błąd – zarzuca.
Tłumaczy:
„to, że decyzja jest ostateczna nie znaczy, że jest prawomocna. Ostateczna jest w trybie postępowania administracyjnego, który w tym wypadku jest jednoinstancyjny. Żeby decyzja była prawomocna, musi się uprawomocnić, a więc na skutek braku zaskarżenia do sądu. Jeśli ktoś decyzję komisji zaskarży do Sądu Administracyjnego, decyzja nie będzie prawomocna, a więc nie będzie podlegać wykonaniu”.
- Jak do każdej decyzji administracyjnej, przysługuje skarga do sądu administracyjnego. Jest dwuinstancyjne postępowanie – powtarza Smoliński.
Polityk jest zdania, że pierwszy raport komisji będzie „bardzo szczątkowy i ułomny”. - Pamiętam, że w komisji trzy razy przegrywaliśmy, między innymi dlatego ustawa tak późno wchodzi w życie. I moim zdaniem dlatego też raport, który ma ukazać się 17 września, będzie bardzo szczątkowy i ułomny. Jest mało czasu, żeby coś rzetelnie do tego czasu przedstawić. Ale to politycy opozycji sami do tego doprowadzili, bo ustawa w życie mogła wejść wcześniej – zarzuca.
Odrzuca też zarzuty o roli komisji jako jedynie elementu kampanii wyborczej. - Komisja będzie pracować dalej, także po wyborach parlamentarnych. Mamy dowód w postaci komisji reprywatyzacyjnej, które działa już od sześciu lat. To praca na wiele lat. Obejmuje szmat czasu – od 2007 do 2022. To ogrom pracy. Niczego w ciągu roku, dwóch czy trzech się nie wyczerpie – przekonuje polityk PiS.