Postawione kwestie są kluczowe dla przyszłego rozwoju Polski oraz dla kierunku polityki społecznej i gospodarczej. Zdecydowana odpowiedź obywateli na pytania w referendum zwiąże bowiem ręce każdemu, kto chciałby podwyższenia wieku emerytalnego, otwarcia kraju na nielegalną migrację czy wyprzedaż majątku narodowego. Na dodatek pytania wskazują fundamentalne różnice między obozem Zjednoczonej Prawicy a obozem postkomunistycznym, uprzytamniając wyborcom, kto prawdziwie reprezentuje zbieżne z ich poczuciem interesy dla dobra kraju i zwykłych Polaków. Opozycja – co tu kryć – jest pod ścianą i musi wysilać się na różne kłamstwa. Zapewnienia Donalda Tuska czy Władysława Kosiniaka-Kamysza, że na przykład „nikt nie ma planów podwyższania wieku emerytalnego”, są warte tyle co zeszłoroczny śnieg – te same obietnice Polacy słyszeli przed laty i zaraz po wyborach, gdy PO-PSL kontynuowały swoje rządy, okazało się, że zostali ordynarnie oszukani. Wiek emerytalny został wydłużony, a lider PO otwarcie mówił, że nie będzie kierował się opiniami większości Polaków w tej sprawie. Zatem teraz – po planowanym referendum, jeśli będzie w nim odpowiednio duża frekwencja – tak łatwe lekceważenie opinii obywateli nie będzie już możliwe.
Jednak warto się przyjrzeć kłamstwom, jakie opozycja próbuje wtłaczać za pomocą swego aparatu propagandy w Onecie, „Gazecie Wyborczej” czy TVN. Kwestia wyprzedaży majątku narodowego jest sporna od początku transformacji i nie ma pewnie miasta ani powiatu, gdzie dzięki polityce obozu totalnych zniknęły dobrze funkcjonujące zakłady pracy. POstkomuna nie zmieniła jednak swej obłędnej wizji sprowadzającej się do przekonania, że wszystko, co państwowe, jest złe, a kapitał nie ma narodowości. Jej politycy nie mówią dziś w kampanii wyborczej tego głośno, ale wystarczy trochę poszukać w sieci, by znaleźć wiele takich wypowiedzi zarówno polityków, jak i ekspertów związanych z totalnymi. Rozwój Orlenu czy istnienie przedsiębiorstwa Lasy Państwowe budzą tam niesłychane emocje i nie ma wątpliwości, że gdyby przyszli do władzy, los tych firm byłby przesądzony. Podobnie jak los LOT-u, który Tusk chciał sprzedać, czy grupy PKP, której część zdążyli spieniężyć. W istocie opozycja chce prywatyzacji portów, a nawet więzień. I nie ma wątpliwości, że za tym stoi interes zewnętrzny. Ale pandemia i wojna na Ukrainie pokazały dobitnie, że podczas kryzysów narodowość kapitału pozwala decydować o tym, jak nimi się zarządza i jak za jego pośrednictwem realizuje się interesy narodowe.
Tymczasem opozycja z właściwą sobie nienawiścią i wyznawaną ideą, że kłamstwo jest skuteczną metodą polityczną, usiłuje wmówić Polakom, że to… PiS wyprzedaje państwowe przedsiębiorstwa. I jako przykład powtarzają nieprawdziwy przekaz, jakoby rząd Zjednoczonej Prawicy sprzedał Lotos Rosjanom. Tymczasem Orlen sprzedał tylko 30 procent udziałów w Rafinerii Gdańskiej – gdy PO próbowała cały Lotos sprzedać Rosjanom. Tydzień po wygranych wyborach, w 2011 roku, powstała odtajniona dziś notatka ówczesnego ministra skarbu Aleksandra Grada. Wynika z niej, że zakładano sprzedaż Lotosu rosyjskiej spółce OJSC TNK-BP. Firma ta została wkrótce przejęta przez Rosnieft.
Pozbycie się części udziałów w Rafinerii Gdańskiej w ramach fuzji Orlenu z Lotosem było wymuszone – wynikało z decyzji Komisji Europejskiej. Niemniej Orlen zachował w niej pakiet kontrolny. Transakcja ta pozwoliła na nawiązanie stałej współpracy z światowym potentatem petrochemicznym, firmą Saudi Aramco, i to właśnie nie tylko uniemożliwiło wejście na rynek Rosjanom, ale też wypchnęło ich z roli dostawców ropy do Polski.
Warto niezmiennie przypominać: koalicja PO-PSL sprzedała ponad 950 spółek skarbu państwa. Gdy obejmowała władzę w 2007 roku, państwo miało udziały w 1343 spółkach. Gdy oddawała rządy w 2015 roku, państwo miało udziały lub kontrolowało zaledwie 393 przedsiębiorstwa. Wyprzedano ważne elementy polskiego majątku strategicznego. Choćby firmę PKP Energetyka – kluczową dla funkcjonowania całej grupy PKP. Dziś udało się ją odkupić. W 2015 roku rząd PO-PSL sprzedał spółkę OTP, największego przewoźnika drogowego paliw płynnych w Polsce. Przed dwoma laty Orlen odzyskał OTP, co daje oszczędności na poziomie ponad 20 mln zł rocznie.
Wymieniać można długo – sprzedaż niemal za grosze Ciechu, prywatyzacja spółek komunalnych czy tzw. komercjalizacja szpitali – to niechlubne przykłady oddawania kontroli nad strategicznymi dla państwa i obywateli przedsiębiorstwami. Warto być świadomym znaczenia nadchodzących wyborów oraz planowanego referendum i w tym wymiarze. Zadane w referendum pytania definiują część najistotniejszych dla przyszłości kraju kwestii – ci, co nawołują do jego bojkotu, doskonale zdają sobie z tego sprawę.