Wszystkie badania potwierdzają, że poczucie stabilności finansowej jest istotne, jeżeli chodzi o powiększenie rodziny. Jeżeli chodzi o wprowadzenie programu 500+, to absolutnie jest to program, który zmienił patrzenie na rodzinę i rodzinę wielodzietną – mówi „Codziennej” Elżbieta Rafalska. Z europoseł Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Adrian Siwek.
*Polska, podobnie jak większość Europy, boryka się z problemami demograficznymi. PiS mocno postawiło na politykę prorodzinną, poparło m.in. program 500+, za który odpowiadała pani jako minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Jak z perspektywy czasu ocenia Pani efekty wprowadzenia tego programu? Czy rezultaty są zadowalające?
Jeżeli mówimy o kryzysie demograficznym w Polsce, to musimy pamiętać, że od końca lat 90. zaliczamy się do państw o najniższym poziomie dzietności. To jest ten punkt startowy do wszelkich rozważań. Po wprowadzeniu programu Rodzina 500+ jednak ten współczynnik dzietności wzrósł. W 2014 r. wynosił 1,29 i byliśmy na szarym końcu wśród wszystkich krajów świata. Ten wskaźnik w 2017 r. wzrósł do 1,45, a w 2018 r. mieliśmy niewielki spadek do 1,44. Natomiast skok z 1,29 do 1,45 to jest jakaś zmiana. Oczywiście ten czynnik materialny jest bardzo ważny. Wszystkie badania potwierdzają, że poczucie stabilności finansowej jest istotne, jeżeli chodzi o powiększenie rodziny. Program 500+ zmienił patrzenie na rodzinę i rodzinę wielodzietną. Jeżeli mówimy o wskaźniku dzietności, to pamiętajmy, że trzeci rok z rzędu rośnie liczba urodzeń trzecich i kolejnych dzieci. Nie wydarzyło się to od lat 90.
*Coraz częściej pojawiają się głosy, które podważają skuteczność tego programu, jeżeli chodzi o wzrost dzietności. Dlaczego więc PiS postanowiło go rozszerzyć?
Po wprowadzeniu tego świadczenia na każde dziecko wypada przeciwnikom tego programu przedstawić argument, że musi się najpierw pojawić pierwsze dziecko, żeby urodziło się drugie dziecko. Nie mamy absolutnie za co bić się w pierś. Musimy pokazywać, że dokonała się zmiana. Wszystkich oponentów, którzy mówią, że w kwestii dzietności nic się nie zmieniło, odsyłam do oceny skutków regulacji, które pokazały, że program Rodzina 500+ ma spowodować wzrost liczby urodzeń dzieci. Mamy większe wzrosty niż te prognozy zawarte w projekcie z 2016 r. Poza tym nie zatrzymaliśmy się przy tym jednym programie.
[...]
*Przechodząc do spraw europejskich: czy to naprawdę jest tak, że polski rząd jest tak bardzo nielubiany, marginalizowany przez inne kraje europejskie, jak to przedstawia opozycja?
Ani na brukselskich korytarzach, ani podczas obrad komisji, w której pracuję, absolutnie nic takiego nie zauważam. Nie ma żadnych problemów z tym, żeby rozmawiać z przedstawicielami innych frakcji politycznych, i takie rozmowy prowadzę. Jestem koordynatorem w komisji zatrudnienia i spraw socjalnych Parlamentu Europejskiego. Nigdy nie spotkałam się z tym, żeby jakakolwiek grupa polityczna odmówiła mi spotkania. Prowadziłam też rozmowy z kandydatami na komisarzy. Wszystko to było na wysokim poziomie wiedzy, kompetencji, ale też kulturalnie. Z żadną agresją podczas takich prac merytorycznych się nie spotkałam. Jeżeli już, to ze strony naszych parlamentarzystów, którzy na sesjach plenarnych wylewają cały swój jad na polski rząd, polskie rozwiązania. Wrogo się odnoszą do wszystkiego. To po prostu wstyd. Mam wrażenie, że wtedy część patrzy ze zdumieniem, bo własnego gniazda się nie kala. Niektóre problemy rozwiązuje się w domu. Mam wrażenie, że z punktu widzenia takich pojedynczych europosłów jest to źle widziane. Jeżeli chodzi o wrogość europejskich polityków, to nie. Widzę, że raczej mają dobre zdanie na temat tego, co zrobiliśmy w zakresie polityki społecznej. Wszystko wiedzą na temat wprowadzenia świadczenia 500+, jak i obniżenia wieku emerytalnego. Doskonale wiedzą, że żadna katastrofa tutaj się nie dokonała. Wydają się mocno zaskoczeni, ale sporo jest też w tym uznania, że tak dobrze sobie poradziliśmy.
Cały wywiad można znaleźć w najnowszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie"