Mam nadzieję, że do końca roku dojdzie do kompromisu w sprawie kopalni Turów - powiedziała dziś na briefingu w Brukseli europosłanka Anna Zalewska (PiS), podkreślając, że tego kompromisu chcą zarówno mieszkający w regionie Polacy, jak i Czesi.
Dziś w Brukseli jednym z tematów posiedzenia komisji petycji Parlamentu Europejskiego były petycje dot. kopalni Turów, w tym polsko-czesko-niemiecka w jej obronie, pod którą podpisało się 30 tys. osób.
- Posiedzenie komisji odbyło się na wniosek socjalistów, którym widocznie przeszkadza, że zrobiła się cisza wokół Turowa, że zmienia się rząd w Czechach i że negocjacje prawdopodobnie zmierzają w dobrym kierunku. Dziś po raz kolejny trzeba było mierzyć się z nieprawdami, między innymi dotyczącymi tego, że eksploatacja Turowa powoduje niedobory wody po stronie czeskiej. Przytaczałam po raz kolejny argumenty Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. (...) Potwierdziłam, że koncesja do 2044 roku jest legalna
- powiedziała europoseł Anna Zalewska, dodając:
"Mam nadzieję, że dojdzie do kompromisu do końca roku, tym bardziej, że tę nadzieję wyrażają mieszkańcy po stronie czeskiej i polskiej. Zostały tam przeprowadzone badania, w których prawie 83 proc. Polaków i Czechów mówi, że czują się zakładnikami tego konfliktu, że chcą żyć w przyjaźni i chcą korzystać również z możliwości pracy w Turowie"
Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącej częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W 2020 roku ówczesny polski minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Turowie węgla brunatnego na kolejne sześć lat, do 2026 roku.
Pod koniec lutego Czechy wniosły do TSUE skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni Turów wraz z wnioskiem o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia. Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców Liberca do wody; skarżą się oni także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego.
20 września wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta jednoosobowo wydała postanowienie nakładające na Polskę 500 tys. euro kary dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Równolegle do procesu w Luksemburgu toczą się dwustronne rozmowy między rządami Polski i Czech, których celem jest polubowne rozwiązanie sprawy.