- Polska odpowiedziała na to wystąpienie Komisji Europejskiej obszernymi wyjaśnieniami, między innymi zobowiązaliśmy się, że Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana, ale w oczywisty sposób, takie decyzje o charakterze politycznym, muszą przejść normalną ścieżkę legislacyjną - powiedział europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską.
Komisja Europejska we wtorek poinformowała, że zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie kar finansowych na Polskę za nieprzestrzeganie decyzji Trybunału ws. środków tymczasowych z 14 lipca, dotyczących Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. KE przekazała ponadto, że wobec Polski rozpoczęto procedurę naruszenia prawa UE za niepodjęcie niezbędnych środków w celu pełnego wykonania wyroku TSUE z 15 lipca stwierdzającego, że polskie prawo w zakresie systemu dyscyplinarnego sędziów jest niezgodne z prawem unijnym. - Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że TSUE w ramach praworządności, domagał się od polskiego rządu, żeby ten zamroził działanie części Sądu Najwyższego, żeby władza wykonawcza blokowała sprawę sądowniczą. Zdaje się, że z praworządnością, ma to niewiele wspólnego. Jak pan patrzy na ten aspekt? - zapytała redaktor Katarzyna Gójska.
Zbigniew Kuźmiuk stwierdził, że "gdyby próbować dostosować się do życzeń Komisji Europejskiej, to należałoby ingerować w niezależność systemu sprawiedliwości w Polsce, w tym także Sądu Najwyższego". - Jest to oczywiście nie do przyjęcia w polskim systemie prawnym - podkreślił.
- Tylko przypomnę, że Polska odpowiedziała na to wystąpienie Komisji Europejskiej obszernymi wyjaśnieniami, między innymi zobowiązaliśmy się, że Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana, ale w oczywisty sposób, takie decyzje o charakterze politycznym, muszą przejść normalną ścieżkę legislacyjną
- wyjaśnił polityk.
- A więc musi pojawić się projekt ustawy, musi zostać on przyjęty przez Sejm i Senat oraz przyjęty przez prezydenta. Jak rozumiem rząd miał nadzieję, że komisja rozumie, jak tworzy się prawo w Polsce i że wymaga to czasu. Natomiast pan komisarz Gentiloni po powrocie z urlopu uznał, że Polska nie wykonuje zaleceń TSUE na pstryknięcie palców i zdecydował się wystąpić z wnioskiem o ukaranie Polski
- dodał.
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości wyraził nadzieję, że samo TSUE "będzie bardziej zainteresowane słuchaniem wyjaśnień". - I od kar odstąpi, bo to jest żądanie od Polski niemożliwego - zaznaczył.