- Trzeba jednoznacznie na samym początku powiedzieć, że to eurodeputowani z Polski, konkretnie dziewięcioro z nich, zdecydowali, że przegraliśmy to głosowanie. Gdyby oni zagłosowali tak jak reszta Polaków, zatrzymalibyśmy zmiany traktatowe. To naprawdę wstrząsające – mówi w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie" europosłanka PiS, Anna Zalewska.
Jacek Liziniewicz: Parlament Europejski dał zielone światło dla zmian traktatów UE! 291 europosłów poparło plan federalizacji UE i ograniczenia suwerenności państw członkowskich! 274 europosłów było przeciw. O czym świadczą wyniki, jak można je zinterpretować?
Anna Zalewska: Trzeba jednoznacznie na samym początku powiedzieć, że to eurodeputowani z Polski, konkretnie dziewięcioro z nich zdecydowali, że przegraliśmy to głosowanie. Gdyby oni zagłosowali tak jak reszta Polaków, zatrzymalibyśmy zmiany traktatowe. To naprawdę wstrząsające. Ich nazwiska trzeba odmieniać przez przypadki i dodatkowo powiedzieć, że kilkoro z nich wprost szło z Koalicji Europejskiej. To są ludzie Donalda Tuska. Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller. W końcu za tymi zmianami głosowała Roża Thun, która teraz jest w Polsce 2050. Polacy zdecydowali o tym, że nie chcą niezależnej i suwerennej Polski. Tak mała różnica to naprawdę ciężka praca przez ostatnie miesiące. Grupa EKR robiła wszystko, żeby nie było ciszy nad tymi zmianami. Uzmysławialiśmy tym, którzy w swoich wcześniejszych głosowaniach w komisjach głosowali za, co te zmiany oznaczają. W mojej komisji ochrony środowiska za tymi zmianami zagłosował m.in. Bartosz Arłukowicz, Ewa Kopacz i Adam Jarubas. Teraz zmienili decyzję. To pokazuje, że była ogromna szansa, żeby to bezwzględnie zatrzymać. Ale nie jest zatrzymane. Przyspiesza i już w grudniu kolejne decyzje i poszukiwania na wszelki sposób, aby ominąć w tej sprawie zasadę jednomyślności.
Politycy i komentatorzy przekonują teraz, że nic się nie stało i w zasadzie nawet zmiany traktatów nic nie zmieniają. Jak Pani podchodzi do takich tłumaczeń?
Są one nieprawdziwe. Ci, którzy tak mówią, są zwolennikami tych zmian. Dlatego że idzie międzynarodowa narracja wykorzystująca wojnę na Ukrainie i wszystkie kryzysy, które pojawiły się w UE. Zdajemy sobie sprawę, że zwolennicy tego rodzaju rozwiązań to przede wszystkim grupa niemiecko-francuska. Choć te relacje ostatnio się psują, zwłaszcza po tym, gdy Francuzi odkryli, że Niemcy finansują organizacje pozarządowe walczące z energią atomową, to nadal ten tandem zrobi wszystko, aby szantażować, wydawać pieniądze na media i różnego rodzaju kampanie, aby przekonywać, że te zmiany są konieczne. Tymczasem jest się czego bać. To są zmiany dramatyczne i drastyczne, które kończą z suwerennością krajów członkowskich.
Swoisty unik wykonali również politycy Koalicji Obywatelskiej i PSL, głosując przeciw. Jak Pani to oceni? W kraju euroentuzjaści tłumaczą Tuska i twierdzą, że ten doskonale wiedział, że zmiany traktatów mają większość. To tylko gest, który ma uspokajać nastroje przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jak Pani uważa?
Posłowie Platformy Obywatelskiej i PSL głosowali w komisjach i popierali te zmiany. To głosowanie to była gra Donalda Tuska. Leszek Miller i Marek Belka to przecież akolici Tuska, którzy wprost go wspierali w kampanii wyborczej. Róża Thun zasiada w Trzeciej Drodze, czyli partii, która będzie współtworzyć rząd i dziś tworzy większość sejmową. To nie jest tak, że polityka europejska jest prowadzona w oderwaniu od tej prowadzonej w Rzeczpospolitej. Tu zostały rozdane role. Jeśli chodzi o EPP, była wydana wyraźna zgoda Webera na takie zachowanie. 274 głosy przeciwko rozłożyły się po partiach i politycznych środowiskach. Pokazują one, że jest duża niezgoda i obawa przed zmianami. Będziemy w tej sprawie pilnować każdego ruchu Rady Unii Europejskiej. Prezydencja hiszpańska mówi, że ma zbudowaną większość. W grudniu spotyka się Rada UE, która chce rozpocząć zmiany traktatowe. Poszukuje się też rozwiązań, które do końca unikałyby jednomyślności. Jest taki artykuł 48 w Traktacie o Unii Europejskiej, który pokazuje, że może zapaść decyzja o tym, że zmiany traktatowe mogą zapaść dzięki większości głosów. To niebezpieczne. Szukają sposobów na wykluczenie mechanizmu jednomyślności.
Jaki jest plan minimum dla urzędników europejskich. Likwidacja weta?
Wszystkie zmiany są szalenie istotne. Oczywiście weto to mechanizm, który jest szczególnie na celowniku. Jest ono powiązane z kwestiami realizacji Zielonego Ładu. Ten program po prostu nie idzie. Nie ma pieniędzy w żadnym systemie europejskim i w żadnym z krajów członkowskich na realizację pakietu Fit for 55. To widać w sprawozdaniach, które przedstawiają urzędnicy Komisji Europejskiej. Ważne dla urzędników stają się więc kwestie podatkowe. Unia Europejska nie ma pieniędzy. Nie spina budżetu. Będzie musiała spłacać KPO przez kilkadziesiąt lat i teraz chce sięgnąć do kieszeni podatników. Chce ingerować w budżety państw po to, żeby dysponować jak największą pulą pieniędzy do realizacji już w tej chwili ideologicznego Zielonego Ładu, po prostu mieć narzędzia finansowe.
Są jednak jakieś małe sukcesy. Z polityki wspólnotowej wypadła kwestia lasów. To oznacza, że mamy spokój?
To pozorne ustępstwo. Ze zmian wypadło wyjęcie zarządzania lasami z kompetencji krajowych, ale nadal są tam zapisy dotyczące środowiska i Zielonego Ładu. Przypomnę, że w pakiecie Fit for 55 są dokumenty dotyczące lasów czy ochrony bioróżnorodności. Ten drugi dokument dotyczy lasów i rolnictwa.
Procedowane jest też rozporządzenie o odtwarzaniu przyrody, które zakłada m.in. likwidację barier na rzekach i zalewanie terenów rolniczych.
Tak, jest porozumienie co do tego, że mamy oddawać naturze, z grubsza licząc, 20 proc. lądu i rzek. Mamy stworzyć w Europie 25 tys. km dziewiczych rzek nieskażonych żadnymi drogami komunikacyjnymi. Mają być tworzone też obszary bez żadnej ingerencji człowieka. Jeżeli nałożymy na to zapisy ogólnikowej umowy koalicyjnej, to rzeczywiście robi się niebezpiecznie. Większość sejmowa widocznie idzie w tym kierunku. Zobaczymy wkrótce, jaki będzie wynik głosowania, bo rozporządzenie to również było na granicy odrzucenia.
Polecamy weekendowe wydanie #GPC wraz dodatkiem #NiecodziennaGazetaPolska oraz programem TV. Czytaj na » https://t.co/1HYRtWiDJA
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 23, 2023
Sprawdź ofertę na » https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/UApTOAOHCU