Europoseł Jacek Saryusz-Wolski twierdzi, że politycy polskiej opozycji, którzy bagatelizują sprawę możliwej zmiany w traktatach UE, wiedzą, co się święci. - Prace się toczą od roku, tak że oni wszystko wiedzą, przedstawiciele opozycji w Parlamencie Europejskim mieli prawo czy obowiązek informować o tym kolegów w kraju. A koledzy w kraju udają, że nic nie wiedzą, bo sprawa zaczyna wyglądać niebezpiecznie z punktu widzenia państwowości Polski - stwierdził Saryusz-Wolski w Telewizji Republika.
W czasie posiedzenia Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) Parlamentu Europejskiego przyjęto raport zawierający propozycje zmian w dokumentach założycielskich UE. Treść dokumentu zawiera propozycję 267 zmian w Traktatach (TUE i TFUE). Wśród najważniejszych propozycji znalazły się: eliminacja prawa weta w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach, euro jako obowiązkowa waluta dla krajów członkowskich, zmiana struktury Komisji Europejskiej oraz masowy transfer kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE.
Co to oznacza? I jak rozumieć reakcję polityków opozycji? O tym Katarzyna Gójska w programie "W Punkt" w Telewizji Republika rozmawiała z europosłem Jackiem Saryusz-Wolskim.
Dokument pokazujący, w jaki sposób większość Parlament Europejski chce zmienić traktaty, jest w grze. W Polsce od kilku tygodni politycy partii opozycyjnych, których reprezentanci wypowiadali się za zmianami w traktatach, mówią o tym, że trzeba... podejść do tego z dystansem.
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski stwierdził, że ciśnie mu się na usta powiedzenie o "udawaniu głupiego".
- Ich przedstawiciele tutaj to poparli - przypomniał europoseł z frakcji EKR. - Prace się toczą od roku, tak że oni wszystko wiedzą, przedstawiciele opozycji w Parlamencie Europejskim mieli prawo czy obowiązek informować o tym kolegów w kraju. A koledzy w kraju udają, że nic nie wiedzą, bo sprawa zaczyna wyglądać niebezpiecznie z punktu widzenia państwowości Polski - stwierdził.
Czy chodzi o to, żeby te najbardziej wywołujące emocje tematy związane ze zmianami traktatowymi zneutralizować opowieściami o tym, że to tylko początek i w zasadzie nie ma żadnego zagrożenia? Europoseł PiS zgodził się z tym stwierdzeniem.
Dokładnie tak. To próba zamilczenia i schowania pod dywan tej sprawy. Pomniejszenia, twierdząc, że to dopiero wstępne dywagacje i rozmowy. To formalny dokument parlamentu i w zasadzie zamknięty (...) Powiedziałbym, że to rodzaj dezinformacji. Tym siłom, którym za tym stoją, zależy na tym, żeby te rzeczy się potoczyły w ciszy społecznej i medialnej, żeby nikt tego nie zauważył, żeby można było to przepchnąć
"Wszelkie alarmowanie chcą zwalczać, bagatelizując wagę tych propozycji, rolę, jaką ma parlament i zapowiadając, że to się tak nie musi potoczyć i oni za tym nie są. Nie, oni już dziś mają związane ręce" - dodał Saryusz-Wolski.
Eurodeputowany frakcji EKR podkreślił, że w unijnej biurokracji jest wielki pośpiech, żeby powołać konwent do prezydencji belgijskiej, co może wskazywać, że będzie stosowana presja na poszczególne państwa. Czy jest szansa, by zmiany traktatowe nie weszły w życie?
Jeżeli dziś nie powstanie opór społeczny i koalicja sprzeciwu państw, to ten projekt dojdzie do końca w wersji pełnej, moderowanej czy uszczuplonej - ale dojdzie. Jeżeli zbuduje się koalicję sprzeciwu, to jest szansa na jego zatrzymanie