Redakcja "Gazety Wyborczej" odgrzewa "stary kotlet" po latach, próbuje na siłę wywołać jakąś aferę, związaną z takim, czy innym systemem - mówił dziś wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, odnosząc się do publikacji o zakupie systemu Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości.
Amerykańska agencja prasowa Associated Press podała pod koniec grudnia ub. roku, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Wczoraj "Gazeta Wyborcza" napisała, że Pegasus został zakupiony dla CBA za 25 mln zł ze środków Funduszu Sprawiedliwości, podległego Ministerstwu Sprawiedliwości, a wniosek ministra sprawiedliwości dotyczący "zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 rok" pozytywnie zaopiniowała we wrześniu 2017 roku sejmowa komisja finansów publicznych - wniosek ten komisji przedstawił wiceminister Woś.
Po uwagach dziennikarza Polskiego Radia 24, że sprawa, w wyniku której Woś "stał się bohaterem mediów" jest z roku 2017 i została przebadana przez NIK w roku 2018, a z publikacja "Gazety Wyborczej" może opierać się na piśmie Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, wiceminister został zapytany, czy "było coś nielegalnego w tym, że przekazano pieniądze Centralnemu Biuru Antykorupcyjnego z Funduszu Sprawiedliwości".
Woś przekonywał, że publikacja "GW" to "odgrzewany kotlet sprzed czterech lat". "Trzeba pogratulować pewnej świeżości Gazecie Wyborczej, że byli prawie pierwsi" - ironizował. Według niego, od 2018 r. pojawiło się prawie 50 artykułów w tej sprawie.
- Cała sprawa była w pełni legalna, od A do Z zgodna z prawem. Następnie była badana przez kilka instytucji i Najwyższą Izbę Kontroli. A prezesem NIK wówczas był Krzysztof Kwiatkowski, były minister sprawiedliwości z Platformy Obywatelskiej, obecnie senator związany z Platformą, dający większość opozycji w Senacie. I ani pan Kwiatkowski, ani jego kontrolerzy nie dopatrzyli się przestępstwa, nie zawiadomili prokuratury
- zauważył wiceminister.