Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk kolejny raz wystosował apel o "zjednoczenie opozycji", czyli wystartowanie w wyborach parlamentarnych z jednej listy wyborczej przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Tusk ma jednak problem z tym, by namówić do tego polityków innych opcji. Przypomniano też, jak taki projekt skończył się w przeszłości.
- Od wielu miesięcy powtarzam te dość oczywiste apele, słowa, prośby o zjednoczenie opozycji. Oczywiste przeciw nie tylko dla mnie - mówi Tusk na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych, powołując się na wyniki jednego z badań. - Wzywam wszystkich, idźmy do wyborów razem - dodał.
50 do 30. W jedności siła. pic.twitter.com/6Z0KQ0nMCf
— Donald Tusk (@donaldtusk) May 16, 2022
Tym samym Donald Tusk powraca do pomysłu z 2019 roku, który doprowadził do... wyborczej porażki Koalicji Europejskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wówczas z jednej listy startowało wiele środowisk opozycyjnych, co nie przełożyło się na pokonanie PiS - Zjednoczona Prawica wygrała zdecydowanie.
Od tego czasu na wspólnych listach z Platformą Obywatelską nie chce być m.in. PSL - ludowców mocno uderzyła krytyka konserwatywnego środowiska, które nie zostawiało na nich suchej nitki za pójście do wyborów z lewicą.
Także i teraz Władysław Kosiniak-Kamysz nie chce być na jednej liście z PO, wskazując, że woli stworzyć dwa opozycyjne bloki. Natomiast Szymon Hołownia otwarcie mówi, że z Donaldem Tuskiem się nie zgadza i niewiele wskazuje na to, by coś w tej kwestii miało się zmienić.
Ten apel chyba wyjątkowo wymaga poparcia 🤔🤔🤔 Tylko nie zapomnijcie też o Konfederacji. Jak cała to cała 😱
— Piotr Müller (@PiotrMuller) May 16, 2022
A potem program wyborczy. A nie... Zapomniałem, że przecież on i tak nie ma dla @donaldtusk żadnego znaczenia. https://t.co/AkZ4LV6ppH