Janina Ochojska broniła migrantów, którzy atakowali polską granicę. Oceniła, że się zdenerwowali, dlatego rzucali kamieniami w funkcjonariuszy. – Głupota zbiera swoje wielkie żniwo – ocenił to rozumowanie w rozmowie z Michałem Rachoniem w #Jedziemy Przemysław Czarnek.
Europoseł Koalicji Obywatelskiej Janina Ochojska kolejny raz zaskakuje. Migranci i białoruscy funkcjonariusze atakują polskich funkcjonariuszy, rzucają kamieniami i granatami, a co zmartwiło europosłankę Janinę Ochojską? Na twitterze opublikowała wpis, w którym... skrytykowała polskich funkcjonariuszy! Bo użyto armatek wodnych przeciwko agresywnemu tłumowi.
Na tym się jednak nie skończyło. Na antenie TVN24 Ochojska tak usprawiedliwiała atak na granicy polsko-białoruskiej i próbę szturmu na przejście graniczne w Kuźnicy.
To prawda, że taki atak nastąpił, ale nie wiemy, kim były te osoby, które rzucały kamienie. Podobno to między innymi byli również ludzie z białoruskich służb specjalnych. Ale nawet jeśli to byli tylko uchodźcy... od czasu Usnarza wydarzyło się tak wiele rzeczy, że ci ludzie mogli po prostu stracić nerwy
- powiedziała Janina Ochojska na antenie TVN24.
#Jedziemy |💬@JaninaOchojska w #tvn: Nie trzeba było bronić tej #granicy, bo nikt jej nie atakował. Ci ludzie chcieli złożyć wnioski o ochronę międzynarodową. Problem wyolbrzymiono. Jakbym otworzyła serca, to rzucających kamieniami była mniejszość, a kamieni nie było tak wiele. pic.twitter.com/T31vcUW3u8
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) November 23, 2021
Ochojska przekonywała też, że tych kamieni rzucanych przez imigrantów "nie było w sumie tak wiele".
Do tych słów odniósł się minister Przemysław Czarnek.
Głupota zbiera swoje wielkie żniwo. Dokładnie tak samo można powiedzieć, że uchodźcy w jednej ze stolic zdenerwowali się ostatnio i w biały dzień na schodach Kapitolu i nikt na to nie zareagował, łącznie z policją. Dokładnie tak samo można powiedzieć, że uchodźcy w innych stolicach i miastach europejskich denerwują się strasznie i molestują kobiety, które w przeciwieństwie do naszych kobiet jednak rozumieją tę trudną sytuację uchodźców i nie wychodzą po zmroku z domów, ograniczając swoją wolność. Jeżeli w ten sposób do sprawy podejdziemy, to sami będziemy ofiarami tej głupoty, która zbiera żniwo potężne, jak słyszę w tych wypowiedziach
– mówił Przemysław Czarnek.
Poseł Platformy Obywatelskiej Artur Łącki dał wczoraj popis niewiedzy. Polityk w programie "Minęła 20", nie potrafił wskazać, jaka jest różnica pomiędzy migrantem a uchodźcą. "Panu się wszystko pomyliło"
Sprawę komentował minister Czarnek.
Uchodźca, to ten człowiek, który ucieka ze swojego kraju z obawy przed prześladowaniami i zagrożeniem życia. W samym woj. Lubelskim przyjmujemy rocznie do 2 tys. uchodźców w czterech naszych ośrodkach. Tak, jeśli ktoś ucieka z kraju, w którym grozi mu śmierć, albo tortury, to jest przyjmowany do naszych ośrodków i tam ma nasz a opiekę. A migrant, który jest migrantem ekonomicznym to nie jest uchodźca, bo nie ucieka ze swojego kraju z obawy przed prześladowaniami, tylko wyjeżdża do innego kraju w celach ekonomicznych. Jeśli wyjeżdża legalnie, to też to może robić. Jeśli ktoś natomiast atakuje naszą granicę, żeby przejść przez nią i nie chce być uchodźcą, bo nie zgłasza się na granicy w punktach, w których może to zrobić i złożyć wniosek o azyl, to nie jest uchodźca. To jest zasadnicza różnica między uchodźcą, a migrantem ekonomicznym. Ci państwo, których widzieliśmy agresywnych na granicy, próbujących się przedrzeć przez granicę, to nie są uchodźcy
– argumentował szef MEiN.
#Jedziemy |💬@michalrachon: Red. Kraśko nie może zrozumieć, dlaczego dziennikarze nie zostali wpuszczeni na granicę 🇵🇱-🇧🇾. Odpowiedź znajduje się w archiwach TVN, i to nie tak dawnych.
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) November 23, 2021
W Karbali żołnierze nie musieli się skupiać na szopkach odstawianych przez dziennikarzy #TVN... pic.twitter.com/8s4QM0Qqj3
Minister był pytany o kwestię, którą podniósł redaktor Piotr Kraśko. Zadał pytanie retoryczne dlaczego np. w Karbali mogli być dziennikarze i mogli relacjonować konflikty zbrojne w Iraku, a nie mogą być w pobliżu granicy z Białorusią.
– Dziennikarze TVN zachowywali się dokładnie tak samo jak pan poseł Sterczewski, jak pani poseł Jachira i paru innych osobników. Można powiedzieć przeszkadzając, to zbyt słabe słowo, utrudniając zdecydowanie działalność służb polskich na granicy w obliczu wojny hybrydowej i ataku na polską granicę. Gdyby tego nie robili, to pewnie nie byłoby pomysłu na to, żeby nie dopuszczać tam dziennikarzy, ale w pewnym momencie to, co robili dziennikarze TVN, to była rzeczywiście działalność antypolska
– ocenił Czarnek.