Prokurator Piotr Myszkowiec, który wtargnął z policją do siedziby KRS, nie potrafił odpowiedzieć posłom przeprowadzającym interwencję na proste pytanie. Odsyłał ich... do rzecznika prasowego, choć wiedział, że ma do czynienia z posłami. Był przy tym wyraźnie zdenerwowany.
Posłowie Sebastian Kaleta i Dariusz Matecki przebywają z interwencją poselską w KRS, gdzie następuje siłowe wejście prokuratora Piotra Myszkowca wraz z policją. Na bieżąco relacjonujemy całą sytuację na Niezalezna.pl.
Politycy Suwerennej Polski chcieli uzyskać informację od prokuratora Myszkowca, co w ogóle robi w siedzibie KRS i na jakiej podstawie prawnej działa. - Odsyłam do rzecznika prasowego Prokuratora Generalnego - odparł prok. Myszkowiec.
"Ja nie proszę pana o komentarze, ale o wyjaśnienia w trybie interwencji poselskiej" - zwrócił uwagę poseł Kaleta. Wyraźnie zmieszany prokurator kiwał głową i dalej odsyłał do rzecznika prasowego. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, kto go umocował do prowadzenia czynności w KRS.
- Dziękuję, odsyłam do rzecznika! - powiedział Myszkowiec z wyraźnym zniecierpliwieniem w głosie.
🔴Prokurator, który na polecenie A. Bodnara wtargnął do siedziby KRS, nie potrafi odpowiedzieć na żadne pytanie ws. prowadzonych czynności! pic.twitter.com/xvCsXcrj57
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) July 3, 2024
"A czemu pan taki zdenerwowany?" - zapytał poseł Kaleta. - Pan wkracza do konstytucyjnego organu państwa, powinien być pan pewny swoich działań pod kątem prawnym.
Prokurator nie odpuszczał, twierdząc, że "w prokuraturze wszelkich informacji prasie czy mediom udziela rzecznik prasowy". Na uwagę, że rozmawia z posłem, stwierdził, że... "nie ma różnicy". - A ja pana odsyłam do rzecznika! Powtarzam jak mantrę! Bez komentarza na razie... - usłyszeli politycy.