- Niektórzy europejscy politycy po prostu martwią się o praworządność w Polsce, jak i w innych krajach UE - tak eurodeputowany Marek Balt (Nowa Lewica) tłumaczył zachowanie tych, którzy w Brukseli opowiadali się przeciwko wypłaceniu Polsce środków z KPO.
Gościem Michała Rachoń w programie #Jedziemy na antenie TVP Info był: eurodeputowany Marek Balt (Nowa Lewica).
Rozmowa toczyła się wokół kilku tematów. Omówiono m.in. wczorajszą wizytę przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Warszawie oraz warunki, jakie Bruksela stawia Polsce, by w końcu wypłacić jej środki z Krajowego Planu Odbudowy.
Na początku rozmowy, red. Michał Rachoń zapytał swojego gościa o to, czy ugrupowania opozycyjne - w tym Lewica, nadal zamierzają wywierać presję na KE, by pozostała "agresywna" względem wsparcia materialnego Polski.
"Myślę, że tu nie chodzi tylko o Lewicę. Tu chodzi o polityków, którzy martwią się o praworządność w Polsce, jak i w innych krajach UE."
- odpowiedział Balt.
Jak zaznaczył prowadzący, batalię pomiędzy Brukselą, a Polską obserwujemy już od dłuższego czasu. Rachoń przyznał również, że Parlament Europejski zdaje się wywierać presję na KE, żeby ta prowadziła działania przeciwko Polsce. Świadczą o tym wypowiedzi takich polityków jak np. Sylwia Spurek.
"Nie wyobrażam sobie, żeby Parlament Europejski miałby szkodzić jakiemukolwiek państwu. Niektórzy posłowie wypowiadają się w taki sposób, inni w przeciwny. Nie wyobrażam sobie takiego głosowania, w którym PE wezwie do działań przeciwko Polsce. Jeśli będą podejmowane jakieś działania, to tylko wtedy, gdy praworządność w Polsce będzie łamana."
- powiedział eurodeputowany.
"Chciałbym, żeby Polska przestała być bohaterem w PE. O nas się mówi również pozytywnie np. w kwestii pomocy Ukrainie. A ja bym chciał, żeby mówiono o nas tylko pozytywnie. Dobrze, żeby rozmowy, które prowadził premier Morawiecki i prezydent Duda doprowadziły do porozumienia."
- stwierdził Marek Balt.
"Mam nadzieję, że w grudniu, czy nawet wcześniej pieniądze z KPO będą Polsce wypłacone."
- dodał.
Michał Rachoń przyznał, że chciałby zrozumieć, w czym tkwi problem. Jak zaznaczył - KE zaakceptowała polski dokument po dłuższym czasie. Zapytał rozmówcy, czy to oznacza, że istnieje jakiś ciąg dalszy oraz czy na następnych etapach, pomimo uzgodnień, pieniądze mogą nie zostać wypłacone?
"Wczoraj wszyscy się cieszyliśmy, że Polska te środki dostanie. Ale jednocześnie martwiliśmy się, że polski rząd może nie zrealizować tych warunków, które zostały postawione, aby pieniądze wypłacić".
- przyznał polityk lewicy.
Eurodeputowany powiedział, co ma na myśli KE, mówiąc o reformach, które muszą zostać w Polsce przeprowadzone, aby środki mogły "popłynąć".
"Tu chodzi o dokonanie zmian, co do Izby Dyscyplinarnej, przywrócenia zawieszonych sędziów, a także sposób wybierania sędziów. Powinni być wybierani niezależnie od polityków."
- wyliczał Balt.
Rachoń zapytał więc, kto ma decydować o tym, kto zostanie sędzia, a kto nim nie zostanie.
"To ma być organ, który jest niezależny politycznie. Nie są to politycy, którzy wybierają sędziów."
- odparł polityk.