Senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski stwierdził, że katolicy mają za dużo przywilejów w Polsce. W ten sposób odniósł się do wypowiedzi nowego speca PO od pilnowania wyborów Sławomira Nitrasa, który kiedyś użył słów o "opiłowaniu z przywilejów".
- Ja pamiętam tę wypowiedź Nitrasa o opiłowaniu katolików z przywilejów. Oczywiście w tych sprawach trzeba formułować swoje myśli, zdanie można mieć bardzo zdecydowane. Ja uważam, że tych przywilejów jest za dużo i trzeba je zmniejszyć, więc należałoby je zmniejszyć, oczywiście, jeżeli użyje się sformułowania, które może być różnie interpretowane, jak opiłowywanie katolików, to oczywiście potem się ryzykuje, że to może być interpretowane inaczej, czyli jako jakieś dyskryminowanie katolików co w ogóle nie może mieć miejsca
- powiedział Borowski w rozmowie z Radiem Zet.
Pytany, jakie to specjalne przywileje mają katolicy, stwierdził:
Po pierwsze to jest Fundusz Kościelny, ograniczenie go, ponieważ tam są różne wydatki z tego funduszu i z niektórych naprawdę trzeba zrezygnować. Poważniejsza rzecz to nie jest kwestia nauczania religii w szkołach, bo uważam, że jeśli to dla rodziców jest wygodne, jeśli chcą, żeby to się w szkołach odbywało, to niech się odbywa w szkole natomiast kwestia płacenia za to z budżetu państwa. Oczywiście niech płaci Kościół
To nie pierwszy przykład antykościelnej polityki prowadzonej przez Platformę Obywatelską. Wypowiedź, do której odnosił się Borowski, przeszła już do niechlubnej historii polskiej polityki. To właśnie w sierpniu 2021 roku, podczas campusu Rafała Trzaskowskiego w Olsztynie, padły słowa o "opiłowywaniu katolików".
- Spokojnie, w perspektywie czasu dojdzie do ograniczenia roli Kościoła w państwie. Powiem więcej: uważam, że dojdzie za naszego życia, może nawet w tym pokoleniu do tego, kiedy katolicy w Polsce staną się mniejszością. Staną się realną mniejszością, nie mniejszością, że będzie kogoś innego więcej, ale nie będą większością. I muszą się z tym nauczyć żyć. I wtedy chyba to będzie w jakiejś realnej takiej społecznej proporcji
- mówił wówczas Sławomir Nitras.
- Ale dobrze, żeby stało się, to mówiąc uczciwie, w sposób niegwałtowny. Żeby to się stało w sposób racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty, ale na zasadzie: to jest uczciwa kara za to, co się stało, musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego, że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę, jeżeli się cokolwiek zmieni
- dodał.
Minęły dwa lata i Sławomir Nitras ma zająć się "pilnowaniem wyborów", choć w 2006 roku został skazany za wyborcze kłamstwo.