GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Bratkiewicz - jeden z głównych bohaterów resetu - obraża "lud pisowski". Pisze o "małpoludziej czeredzie"

Jarosław Bratkiewicz, jeden z architektów resetu z Rosją, kolejny raz zabrał głos ws. Polski, Polaków - a raczej "ludu pisowskiego". Były dyrektor polityczny MSZ w felietonie opublikowanym na stronach "Gazety Wyborczej" w sposób niesmaczny obraża dużą część polskiego społeczeństwa - oczywiście tych, którzy w wyborach 15 października oddali swój głos na Prawo i Sprawiedliwość. A warto dodać, że to nie pierwszy tekst tego typu w ostatnim czasie spod pióra politologa.

"Tłum nie rozumie ni w ząb, co to jest patriotyzm, racja stanu, suwerenność" - brzmi tytuł "dzieła" Bratkiewicza
"Tłum nie rozumie ni w ząb, co to jest patriotyzm, racja stanu, suwerenność" - brzmi tytuł "dzieła" Bratkiewicza
Fot. Piotr Galant / Gazeta Polska

"Tłum nie rozumie ni w ząb, co to jest patriotyzm, racja stanu, suwerenność" - tak swój "felieton" szeroko krytykujący, a wręcz obrażający polskie społeczeństwo - szczególnie wyborców Prawa i Sprawiedliwości, zatytułował Bratkiewicz.

"Lud pisowski"

"Już w latach 2006-07 w polskiej polityce, ponad powagą spraw i celów państwowych, rozhuśtała się iście małpoludzia czereda. Czyli rządzący PiS i nabożnie otaczający tę partię „lud pisowski""

– wyśmiewa i kpi z Polaków już niemal na wstępie swojego tekstu politolog.

A niestety, im dalej, tym gorzej...

Były planista polityki wschodniej rządu Donalda Tuska w dalszej części swojego materiału wciąż obraża wyborców PiS, nazywając ich "ludem pisowskim". Zestawia go ze szlachtą sarmacką, której oświeceniowym wzorcem przypisuje same negatywne cechy, wskazując, że do arystokracji jest jej daleko.

"Stąd dzisiaj po stronie pisowskiej harcują niedouk i gbur w barwach narodowych. Wrogość, którą wylewają na inteligencję: „salon", „jelyty", „yntyligencję" - jak ją usiłują buraczanie wykpiwać - dorównuje nienawiści, jaką zachłystywał się lud sowiecki w zetknięciu ze światem Zachodu: eleganckim, wynalazczym, przedsiębiorczym, zdobywczym. W ten sposób ludy eurazjatyckie rekompensują sobie własne zacofanie, nieudaczność i gnuśność, które się stają, dzięki obrzędowej tromtadracji i pijaństwu, szczerymi cnotami: naszymi, rdzennymi, od pługa"

– rozpisuje się Bratkiewicz. 

Brak jakichkolwiek zasad...

Nie, to nie koniec "wywodów" dyrektora politycznego MSZ za czasów Tuska i spółki. Bratkiewicz wyciągnął na tapet również katastrofę smoleńską, gdzie użył sformułowania - prześmiewczego - "męczeńska śmierć Lecha Kaczyńskiego".

"Werble wybijały PiS-owi imperatyw odwetu. Za rozbiory, przegrane wojny i powstania, za przystąpienie Polski do Unii i za „męczeńską śmierć" Lecha Kaczyńskiego. Umysł tradycjonalny obwinia w swych porażkach wszystkich dookoła, byle nie własną durnotę i niezgulstwo" 

– czytamy w tekście opublikowanym dziś rano na wyborcza.pl.

W sieci aż zawrzało...

Tekst czyta się naprawdę ciężko i nieprzyjemnie - z pewnością nie tylko przez tych, którzy są w nim obrażani. Potwierdzeniem tej tezy są liczne komentarze na platformie X.com (dawniej Twitter.com) - również od osób w żaden sposób niepowiązanych z PiS. 

O Bratkiewiczu słów kilka...

Jarosław Bratkiewicz był absolwentem MGIMO (Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych), czyli sowieckiej uczelni dla komunistycznych elit wśród dyplomatów i funkcjonariuszy służb specjalnych, pracował w wydziale zagranicznym Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej. W czasach urzędowania w MSZ za czasów rządów Donalda Tuska, Bratkiewicz kpił na blogu MSZ z inicjatyw PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jednocześnie chwaląc polityczne zdolności Sergieja Ławrowa, szefa rosyjskiej dyplomacji. "Prawo i Sprawiedliwość to przede wszystkim „opozycyjni burdziarze od spraw międzynarodowych”, niemający na koncie żadnych dokonań. Bratkiewicz następująco opisuje przylot Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi, dzięki któremu śp. prezydent RP stał się bohaterem Gruzji: „Wyprawa ta, oprócz buńczucznych pokrzykiwań, nie przyniosła żadnych wymiernych rezultatów. Wpływ zatem wyprawy tbiliskiej Lecha Kaczyńskiego na rzeczywisty proces dziejowy był z grubsza taki jak trzepotanie skrzydeł ćmy na wywołanie huraganu" - to jeden z przykładów.

"Do dziś palą mnie uszy, gdy przypominam sobie nieporadne rezonerstwo i ględy ze strony polskiej podczas rozmów z asertywnym i błyskotliwym szefem rosyjskiej dyplomacji" - wspominał, pisząc o Ławrowie.  

Polityka wschodnia, czyli sojusz z Rosją 

Jako dyrektor Departamentu Wschodniego MSZ, Bratkiewicz opracował "Tezy o polityce RP wobec Rosji i Ukrainy", będące proponowaną wykładnią polityki względem sąsiadów w 2008 roku. Dokument został zaakceptowany przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Bratkiewicz zachęcał do podjęcia dialogu z Moskwą, ocenianą jako "istotny sojusznik", który porzucił imperialistyczne cele w regionie.

 



Źródło: niezalezna.pl, wyborcza.pl

#Gazeta Wyborcza #Jarosław Bratkiewicz #Polska #polityka #opozycja #PiS #Donald Tusk

Anna Zyzek