W momencie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy były prezydent Lech Wałęsa postanowił udzielić wywiadu... rosyjskiej agencji TASS, z którą rozprawiał o rozpadzie Związku Radzieckiego. Czy ma świadomość, w jaki sposób obecnie może zostać wykorzystana taka rozmowa?
Na polsko-białoruskiej granicy trwa kryzys migracyjny wywołany przez reżim prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Chodzi o zorganizowaną akcję sprowadzania migrantów na Białoruś, by ci potem próbowali nielegalnie przekroczyć granicę z Polską.
Sytuacja zaostrzyła się przed tygodniem, kiedy niedaleko przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi po białoruskiej stronie granicy zgromadziła się duża grupa cudzoziemców, która podjęła siłową próbę sforsowania granicy. Do podobnych prób, choć na mniejszą skalę, dochodzi obecnie regularnie. Polskie służby informują również o regularnych prowokacjach ze strony służb białoruskich, które pomagają migrantom w przekraczaniu granicy. Wielu polityków wskazuje, że swoją rolę w całym procesie może odgrywać także Rosja.
Co na to Lech Wałęsa? Były prezydent postanowił udzielić wywiadu... o zbliżającej się rocznicy rozpadu Związku Radzieckiego. Jak sam się pochwalił, rozmawiał z rosyjską agencją TASS.
Panie Prezydencie, niech Pan nie rozmawia teraz z rosyjską agencją prasową. Dziś Putin i Łukaszenka atakują niepodległość Polski
- napisał jeden z internautów. Inny użytkownik Facebooka nazywa to "bezczelnością".
Tylko czy Lech Wałęsa to zrozumie?