Media donoszą o kolejnych kontrowersjach działalności samorządu wrocławskiego. Tym razem chodzi o to, gdzie zarabiają radni Platformy Obywatelskiej. Okazuje się, że pośrednio płaci im prezydent, którego z założenia powinni kontrolować.
Chodzi o Martę Kozłowską, Agatę Gwader-Urlep, Pawła Karpińskiego i Ewę Wolak. Cała czwórka na co dzień pracuje w przedsiębiorstwach będących własnością miasta, czyli podlegających prezydentowi Jackowi Sutrykowi.
"To po prostu korupcja. A dokładniej, to polityczna korupcja"
- mówi w rozmowie z "Super Expressem" Katarzyna Obara, była dziennikarka i miejska radna.
Kozłowska pracuje w MPWiK, Gwader-Urlep w miejskiej spółce Spartan, Karpiński zarabia we Wrocławskim Parku Technologicznym, a Wolak w tamtejszym Centrum Doskonalenia Nauczycieli. Wiele osób dostrzega w tym konflikt interesów, ponieważ osoby, które w imieniu mieszkańców powinny patrzeć politykowi na ręce, w rzeczywistości - pośrednio - biorą od niego pieniądze.
We wrocławskiej Radzie Miasta PO i Lewica mają większość. "SE" podaje, że "zawsze podnoszą ręce wtedy, kiedy Jacek Sutryk tego oczekuje".
To nie jedyna kontrowersyjna sprawa w kwestii zatrudnienia wrocławskich samorządowców. Niedawno portal Interia.pl donosił, że prezydent miasta zasiada w radach nadzorczych Śląskiego Centrum Logistyki w Gliwicach i Regionalnego Centrum Gospodarki Wodno-Ściekowej w Tychach - co w 2021 roku przyniosło mu 87 tys. zł zarobku.
Jego zastępcy także znaleźli zatrudnienie w innych spółkach. Jakub Mazur jest w radzie Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Sosnowcu, a Renata Granowska w spółce Nemo - Wodny Świat Dąbrowa Górnicza. Najbardziej pracowity okazuje się jednak Sebastian Lorenc, który zasiada w radach Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zgorzelcu, Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Wodnik w Jeleniej Górze oraz Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w tej samej miejscowości.