- Mieliśmy projekt de facto gotowy waloryzacji na taką właśnie kwotę i nie składaliśmy go właśnie dlatego, żeby się nie licytować, bo jak my powiedzielibyśmy 700 czy 800 zł, to Kaczyński powiedziałby 1000 zł - tak na pytanie dlaczego PO wyszła z propozycją wprowadzenia 800 plus od czerwca dopiero po ogłoszeniu tego pomysłu przez Jarosława Kaczyńskiego odpowiedziała Izabela Leszczyna, posłanka tej partii.
W niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił, że świadczenie 500 plus od nowego roku zostanie zastąpione nową stawką – 800 plus. Do zapowiedzi szefa partii rządzącej odniósł się Donald Tusk, przewodniczący PO.
"Proponuję - i to jest to moje 'sprawdzam' wobec Jarosława Kaczyńskiego - żebyśmy przyjęli w głosowaniu decyzję o waloryzacji 500+ przed wyborami tak, żeby stała się ona faktem w Dniu Dziecka, 1 czerwca, a nie na Sylwestra 2024"
Izabela Leszczyna, posłanka PO, była dziś gościem RMF24, gdzie została zapytana o najnowszy pomysł Tuska.
"Albo panie redaktorze sztandarowy projekt partii rządzącej, 500 plus, jest rzeczywiście projektem, który należy zachować. Wtedy żeby być uczciwym wobec milionów polskich rodzin, które planują swoje życie i wydatki w gospodarstwach domowych, właśnie wliczając do dochodu to 500 zł, to trzeba waloryzować. Mamy drugi rok dwucyfrowej inflacji. Jeśli chcielibyśmy odtworzyć siłę nabywczą 500 zł z 2016 roku, to musiałoby być dziś około 730 zł"
"Jeśli to jest to drugie, to chcemy to obnażyć. Wyborcy mają prawo wiedzieć, czy partia rządząca rzeczywiście myśli o tym, jak wesprzeć ludzi w trudnej sytuacji inflacyjnej"
Leszczyna stwierdziła też, że "ogólna propaganda PiS-owska, która mówi, że PiS chce przede wszystkim wspierać rodziny, która jest kłamliwą propagandą, zasługuje, by ją obnażać".
"Mówimy wyraźnie, ze nie tylko składamy jutro ustawę, która mówi „waloryzujemy świadczenie 500 plus”. Po to, byśmy w wyborach w tej kampanii wyborczej nie prześcigali się, nie licytowali się. Wy dacie 800, my damy 1000, tylko byśmy starali się rozwiązywać realne problemy"
"Donald Tusk dokładnie to powiedział. Nie chcemy się z wami licytować"
"Nie. Realny spadek wartości 500 zł, to jest dziś musiałoby być ponad 700 zł. Mieliśmy projekt de facto gotowy waloryzacji na taką właśnie kwotę i nie składaliśmy go właśnie dlatego, żeby się nie licytować, bo jak my powiedzielibyśmy 700 czy 800 zł, to Kaczyński powiedziałby 1000 zł"
"Nie. Nie licytujemy się, bo nie mówimy „więcej”. Licytowalibyśmy się gdybyśmy mówili 1000"