To zmiana w mediach, której nikt się nie spodziewał. Tomasz Lis wyleciał z "Newsweeka", którego redaktorem naczelnym był od lat. Dlaczego tak się stało? Oficjalnie żadne potwierdzenie nie padło, ale informatorzy ze środowiska mediów wskazują dwa powody, które mogły przyczynić się do tego faktu.
Tomasz Lis nie jest już redaktorem naczelnym "Newsweeka". Jak poinformowano, "zarząd Ringier Axel Springer Polska i Tomasz Lis zadecydowali o zakończeniu współpracy", a obowiązki redaktora naczelnego przejmuje Dariusz Ćwiklak. Co dalej z Lisem? Czy czas, by oficjalnie wkroczył w świat... polityki? - nie brakuje takich głosów.
Jest czas powitań i czas pożegnań. Serdecznie dziękuję moim koleżankom i kolegom z Newsweeka za dziesięcioletnią wspólną pracę, fascynującą przygodę w niezwykłych czasach. Newsweek jest w doskonałych rękach i ma przed sobą świetną przyszłość. Powodzenia.💪👍
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) May 24, 2022
Nieco więcej ujawnia serwis pompomik.pl, powołując się na swojego informatora związanego z redakcją tygodnika.
- Kompletne zaskoczenie dla wszystkich, bo nosił się od lat jakby był nietykalny... Nic nie zapowiadało tej sytuacji, zwłaszcza że w poniedziałek rano normalnie prowadził poranne kolegium. We wtorek zwołano spotkanie dla pracowników 45 minut przed oficjalnym info do prasy. Lis nawet się na nim nie stawił
- czytamy w relacji.
Decyzja mogła zapaść już po głośnej okładce Newsweeka, na której Joe Biden prowadził Andrzej Dudę jak dziecko, a podpis sugerował, że prezydent Polski jest "sterowany" przez Bidena.
- Gwoździem do trumny miał być jednak ostatni wstępniak Lisa o "wolnych mediach", w którym właściwie wprost napisał, że nie ma wolnych mediów oprócz niego. Mocno uderzył w TVN, co nie przypadło do gustu Amerykanom
- relacjonuje informator "Pomponika".