Przyglądając się zimowej sytuacji bezdomnych i potrzebujących pomocy mieszkańców Warszawy, nasz portal dowiedział się, że Urząd Miasta Warszawy ostatnio zlikwidował dwie noclegownie dla bezdomnych, w zamian otwierając jedną. Poprosiliśmy o komentarz do tego faktu (i nie tylko tego) warszawskiego radnego PiS Wiktora Klimiuka.
Eryk Łażewski: O czym właściwie świadczy tak dziwna polityka warszawskiego ratusza?
Wiktor Klimiuk: Dokładnie mówiąc, warszawscy urzędnicy otworzyli schroniska, nie noclegownie. Ale w przypadku bezdomnych to w sumie niewielka różnica. Informacje na ten temat chcieliśmy otrzymać na sesji Rady Miasta. Niestety, nie otrzymaliśmy ich. Bo Platforma przegłosowała, że nie jest potrzebna taka informacja. Natomiast - rzeczywiście – sytuacja jest dziwna.
Bo - po pierwsze – chodzi o okres, kiedy to zrobiono. Bo nie zrobiono tego - na przykład - w lato, kiedy mniej bezdomnych korzysta z noclegowni, ale wtedy, kiedy zaczęły się mrozy. A zatem w czasie, gdy najwięcej bezdomnych chce skorzystać z tego miejsca do spania. Więc okres zamknięcia noclegowni jest bardzo zły!
Po drugie, zamknięto jednocześnie dwie noclegownie. Co też dziwi, bo mogli – na przykład - zamknąć wpierw jedną. A dopiero po opanowaniu sytuacji zająć się kolejną.
Po trzecie, tak naprawdę nie potrafią wyjaśnić, dlaczego te noclegownie zostały zamknięte.
Po czwarte, jeżeli chodzi o otwarcie nowego schroniska, to fakt, że ono będzie otwarte, stał się jawny dopiero w dniu, w którym zamknięto noclegownie, bo wcześniej takiej informacji w ogóle nie było. I bezdomni dopiero w dniu, kiedy przyszli do noclegowni, zostali poinformowani, że jej już nie ma i mają iść do schroniska w innej dzielnicy.
W omawianym przypadku działania Warszawy były złe na wielu – że tak powiem - stopniach i etapach. I tak naprawdę niezrozumiałe. Bo nie wiemy, dlaczego te noclegownie zamknięto. Dlaczego akurat wtedy. Dlaczego bez żadnego przygotowania. Ale wydaje się - po prostu - że ze strony ratusza widzimy tu zwykły brak dbałości o najbiedniejszych mieszkańców Warszawy. Co – niestety – na tle innych wydarzeń mających miejsce w ostatnich latach jakoś nie dziwi!
Mówił Pan o schronisku. Tymczasem w Internecie pojawiła się informacja, że Aldona Machnowska-Góra, zastępczyni prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy, powiedziała: „jesteśmy dzisiaj w nowo otwartej noclegowni przy ulicy Kupieckiej 15”.
Ogłaszali, że to będzie schronisko. Przynajmniej takie były informacje właśnie od pani Machnowskiej-Góry. I takie informacje były podawane na Radzie Warszawy. Więc może sami powinni zdecydować się, co otworzyli. Może nie wiedzą!
Czy PiS w tej sprawie da radę jeszcze coś zrobić?
Niestety, mamy ograniczone możliwości. Bo mamy tylko dwudziestu radnych w niespełna pięćdziesięcioosobowej Radzie Warszawy. Korzystając z naszych uprawnień jako radnych, chcieliśmy uzyskać informację na temat bezdomnych. I ta informacja nie została nam przekazana. Bo Platforma ma większość i - jak to określają - „mogą zrobić wszystko”!
Ale na pewno będziemy ten temat poruszać. Mam nadzieję, że Platforma w końcu stwierdzi, iż być może „milczenie” politycznie jej się nie opłaca. I złoży jakieś wyjaśnienia. Oraz otworzy te noclegownie, żeby były przynajmniej dwie i żeby ilość miejsc zgadzała się, bo póki co, to tych miejsc ubyło.
A na ulicę Kupiecką nie jest łatwo dotrzeć, bo to jest już niedaleko torów. Jeszcze za Marywilską. W mało zamieszkanej części Białołęki.
Kolejna sprawa: Fundacja „Wolne Miejsce” organizuje 24 grudnia Warszawską Wigilię dla Samotnych. Fundacja oznajmia, że nie ma wsparcia ze strony ratusza. Co Pan powie o tym zachowaniu władz Warszawy, które nawet nie chcą wesprzeć Wigilii dla samotnych?
Powiem tak: Ratusz zamyka domy dla bezdomnych, a ostatnio zamknął Dom dla Samotnej Matki na Pradze Północ. Dwa lata wcześniej kazał wyburzyć inny Dom dla Samotnej Matki, praktycznie nie dając nic w zamian. Teraz nie chce wspierać Wigilii. To pokazuje jedno: pan prezydent Trzaskowski liczy się tylko z tymi, którzy mają pieniądze i stanowią elektorat Platformy, czyli ten elektorat nieco bogatszy. A ktoś, kto nie ma pieniędzy, to – niestety – raczej nie może liczyć na jakieś wsparcie ze strony Warszawy.
Może chodzi o oszczędności? O to, że Warszawa musi oszczędzać i dlatego nie wspomaga bezdomnych i biednych!
Tak! Warszawa rzeczywiście tnie koszty. Ale stara się to robić w takich dziedzinach, w których ograniczenia będą mało zauważalne. I nie będą dotykały elektoratu prezydenta Trzaskowskiego.
„Cięcie idzie” więc po biednych, którzy i tak często nie zagłosują. Albo nie są elektoratem Koalicji Obywatelskiej. Być może też nie mają takiej siły przebicia, żeby nagłośnić swoją sprawę. I dlatego są dla pana prezydenta „dobrym miejscem” do tego, żeby oszczędzać.
A za zaoszczędzone środki prezydent będzie mógł potem zwężać ulice! Bo z jego zapowiedzi wygląda na to, że to jest chyba jedyna rzecz, którą w Warszawie chce zrobić jeszcze w tej kadencji.
Warto chyba podkreślić, że to wojewoda Radziwiłł wspomoże "wigilię dla samotnych".
Tak! Niestety: tam, gdzie samorząd zawodzi, często musi pomagać państwo. I akurat w przypadku Warszawy ma to miejsce bardzo często. Zarówno jeżeli chodzi o różnego rodzaju inwestycje, jak i o wsparcie biedniejszych mieszkańców, Miasto Warszawa musi być wyręczane przez wojewodę, przez administrację państwową. Nie powinno tak być, ale ów fakt świadczy o tym, że administracja Warszawy – mimo ogromnego, największego w Polsce miejskiego budżetu – nie radzi sobie ze swoimi ustawowymi zadaniami i musi być wspomagana.