Tomasz Lis, były redaktor naczelny "Newsweeka", porównał Radio Zet do litery "Z" oznaczającej agresję Rosji na Ukrainę - zrobił to tylko dlatego, że stacja zaprosiła na wywiad prof. Wojciecha Roszkowskiego, autora podręcznika do historii i teraźniejszości. - Lisowi nie podoba się wolność słowa i swoboda dyskusji - podsumował prof. Roszkowski.
Podręcznik do nowego szkolnego przedmiotu "historia i teraźniejszość" wzbudził ogromne poruszenie lewicowo-liberalnej strony sceny politycznej. Prof. Wojciech Roszkowski stał się celem ataków. Hejt, jak się okazuje, leje się także ze strony znanych osób. Tomasz Lis, kiedy dowiedział się, że prof. Roszkowski zawita na wywiad do Radia Zet, popisał się skandalicznym komentarzem.
Rozgłośnię radiową porównał do... litery "Z" oznaczającej agresję Rosji na Ukrainę.
- Czy kiedyś moje ulubione radio chce nawiązać do litery "Z" z jaką Rosjanie ruszyli na Ukrainę? Nie idźcie tą drogą - tak skomentował ten fakt były redaktor naczelny "Newsweeka" i Tomasz Lis. Zagorzały miłośnik Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej kolejny raz pokazał, że nie ma takiej granicy, której nie da się przekroczyć.
Jutro w Zetce Roszkowski. Czy kiedyś moje ulubione radio chce nawiązać do litery „Z” z jaką Rosjanie ruszyli na Ukrainę? Nie idźcie tą drogą.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) September 5, 2022
Prof. Wojciech Roszkowski odniósł się już do komentarza Lisa.
- Panu ex-rednaczowi Newsweeka Tomaszowi Lisowi nie podoba się wolność słowa i swoboda dyskusji, co jest zrozumiałe w kontekście zwyczajów w kształtowaniu relacji, o których informują społeczeństwo jego byli pracownicy
- napisał na Twitterze.
2/2 rozmowy u red. Rymanowskiego i samodzielnego wyrobienia sobie zdania. Miłego dnia Państwu! https://t.co/SD04Cx89kh
— Wojciech Roszkowski (@W_Roszkowski) September 6, 2022
Przypomnijmy, do czego nawiązał prof. Roszkowski. Pod koniec maja Tomasz Lis pożegnał się z "Newsweekiem". Na swoim Twitterze podziękował wtedy kolegom i koleżankom z redakcji, za "fascynującą przygodę w niezwykłych czasach". Powodu odejście z funkcji redaktora naczelnego gazety jednak nie zdradził. Około miesiąca później, kulisy "fascynujących przygód", ujawnił jednak portal Wirtualna Polska.
"Doprowadzanie pracowników do ataków paniki, poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki, atmosfera przesiąknięta chamstwem – to zarzuty pracowników wobec Tomasza Lisa. Podwładni od lat alarmowali o jego przemocowych zachowaniach"
- pisał w artykule "Płakałam, miałam ataki paniki". Ujawniamy zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa. Dlaczego zwolniono naczelnego "Newsweeka"? dziennikarz Szymon Jadczak.