Naleśniki stały się daniem głównym dnia przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego przed komisją ds. Pegasusa. Temat zaczął sam prezes, który wypomniał Witoldowi Zembaczyńskiemu prowadzoną w przeszłości przez niego naleśnikarnię. A w przerwie poszedł... na naleśnika!
Zaraz po rozpoczęciu posiedzenia komisji śledczej ds. Pegasusa pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a członkiem komisji Witoldem Zembaczyńskim doszło do wymiany zdań, jaka przejdzie do historii. Prezes PiS wypomniał Zembaczyńskiemu zwracając się do niego per "pan członek" (komisji), jego... dawny biznes: - Jeżeli ktoś jest w stanie zrujnować nawet naleśnikarnię to naprawdę... - stwierdził Kaczyński.
W przerwie od przesłuchania prezes Kaczyński zjadł... naleśnika! Danie absolutnie nieprzypadkowe...
Przerwa na naleśnika... 😉😉😉 pic.twitter.com/DYrYUXPwdu
— Rafał Bochenek (@RafalBochenek) March 15, 2024
Nic dziwnego, że wpis zwrócił też uwagę samego Zembaczyńskiego. "Wiciu, wyluzuj" - odpisał mu poseł Bochenek. Zaproponował nawet nazwę dla naleśników - "Pegasusy" - ale to, już gdy poseł KO zakończy parlamentarną karierę...
Wiciu wyluzuj... zagotowałeś się 🤣jak wyborcy pokażą Ci czerwoną kartkę, zawsze możesz wrócic do biznesu... Dzisiaj p.prezes podał Ci pomocną dłoń --->NaleśnikiPegasusy, to już jest marka 😉
— Rafał Bochenek (@RafalBochenek) March 15, 2024