Kampania wyborcza Romana Giertycha nabiera rozpędu. Sztab kandydata wywiesza banery wyborcze na ziemiach, na które został niejako "wrzucony" na listy, ale okazuje się, że ze znajomością terenu jest już kiepsko. Giertych zaczął pisać o... "powiecie końskim". Potrzebne były szybkie wyjaśnienia!
"Wioska po wiosce, miasteczko po miasteczku. Gryziemy trawę" - napisał w mediach społecznościowych Roman Giertych, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu z okręgu świętokrzyskiego. Pokazał zdjęcia banerów wyborczych wywieszanych w powiecie - jak sam to ujął - "końskim".
Wiceminister sportu i turystyki Anna Krupka przypomniała Giertychowi, że koński to jest nawóz, a końskie to mogą być zaloty. "Ale powiat jest konecki"- dodała.
- Proszę nie dziękować. Mieszkańcy Świętokrzyskiego i ziemi koneckiej Panu podziękują podczas wyborów - stwierdziła Krupka.
Koński to jest nawóz, a końskie mogą być zaloty. Ale powiat jest konecki.
— Anna Krupka (@AnnaMKrupka) September 19, 2023
Panie Mecenasie @GiertychRoman krótka lekcja z polskiego i geografii dla Pana.
Proszę nie dziękować. Mieszkańcy Świętokrzyskiego i ziemi koneckiej Panu podziękują podczas wyborów. pic.twitter.com/o011ProvwW