Trzeba odchodzić od tych źródeł emisji, które są duże - przekonywał dziś poseł Lewicy Maciej Gdula. Ten sam polityk użytkuje dwa auta spalinowe. I to nie byle jakie, bo w kolekcji jest poczciwe Subaru Outback oraz ogromny SUV Volvo XC90. Gdula ze spalinówek na rzecz elektryków na razie nie zrezygnuje, bo - jak tłumaczy - "czeka, aż stanieją".
We wtorek Rada UE przyjęła rozporządzenie określające bardziej rygorystyczne normy emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dostawczych. Zakłada ono 100-proc. redukcję emisji dwutlenku węgla w przypadku nowych pojazdów po 2035 roku. Miałoby to oznaczać brak możliwości rejestracji takiego samochodu.
Za rozwiązaniem gremialnie opowiada się Lewica – zarówno parlamentarna, ale też jej reprezentacja w Parlamencie Europejskim. Dziś o zaostrzenie prawa pytany był poseł Lewicy Maciej Gdula – prywatnie użytkownik spalinowych crossovera Subaru Outback oraz SUV-a Volvo XC90.
- Trzeba odchodzić od tych źródeł emisji, które są duże. Transport jest takim źródłem, bo odpowiada za 20 proc. całej emisji. W tym aż 70 proc. to emisje z samochodów spalinowych indywidualnych - przekonywał dziś polityk w studiu RMF FM.
- Dlaczego chcemy zmusić ludzi do tego, a nie skłonić? Pan zakupi sobie samochód elektryczny? - pytał prowadzący.
- Pewnie nie. Nie chcę wydawać tyle. Poczekam, aż stanieją
-wypalił Gdula.
Lewica i wszystko jasne.
— Wolność__Słowa (@WolnoscO) March 31, 2023
Wy macie rezygnować z aut spalinowych i kupować elektryki, bo chodzi o ratowanie planety…
ale poseł @m_gdula sam ratować planety nie będzie, bo nie stać go, by zrezygnować z auta spalinowego pic.twitter.com/ECOD2zegfX