- Usłyszałem, że jeśli chcę, to zapraszają (Trzecia Droga - przyp. red.). Uznałem, że w sumie to jest dobry pomysł. Tym bardziej, że było to w pakiecie z Ryszardem Petru, który ostatnio prowadzi swoją kampanię bardzo dobrze. Ma bardzo mocne wejście w ten sezon wyborczy, wręcz imponujący. Cieszyłem się z takiej okazji - opowiada nam o kulisach wejścia na listy Trzeciej Drogi Artur Dziambor - numer 20 w okręgu 26.
Podczas sobotniej konwencji wyborczej Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) zostali zaprezentowani kandydaci list wyborczych. Zaskoczeń nie zabrakło – w ostatniej chwili wskoczyli na nie m.in. Ryszard Petru oraz Artur Dziambor.
Ten drugi jest posłem kończącej się kadencji. Lwią jej część spędził w Konfederacji, w ostatnim czasie funkcjonował jako lider Wolnościowców – zawiązanego koła poselskiego, wspólnie z Dobromirem Sośnierzem (wrócił do Konfederacji) oraz Jakubem Kuleszą (odchodzi z polityki).
Z Dziamborem rozmawiamy w sobotni wieczór. Przekonuje, że jeszcze dzień wcześniej zbierał podpisy na komitet senatorski w Kościerzynie. - Po godz. 13 musiałem zostawić ekipę, bo czekała mnie droga do Warszawy – miałem występ w TVN-ie. W trakcie dowiedziałem się, że mogę mieć propozycje na ostatnią chwilę. Później usłyszałem, że jeśli chce, to zapraszają (Trzecia Droga - przyp. red.). Uznałem, że w sumie to jest dobry pomysł. Tym bardziej, że było to w pakiecie z Ryszardem Petru, który ostatnio prowadzi swoją kampanię bardzo dobrze. Ma bardzo mocne wejście w ten sezon wyborczy, wręcz imponujący. Cieszyłem się z takiej okazji – relacjonuje nam.
Uwiarygadniając się, że o niczym nie wiedział do wczoraj, opowiada:
„nawet nie miałem zapasowej koszuli. Na konwencji wystąpiłem w tym samym, w co byłem ubrany w TVN-ie. Wychodząc z telewizji, już wiedziałem, że jadę do Katowic”.
Dziambora pytamy o jego słowa sprzed niemal miesiąca. Wtedy Szymon Hołowania „gwarantował, że żadnej Agrounii, żadnego Kołodziejczaka ani Dziambora” na listy nie weźmie, na co nasz rozmówca wypalił:
„nie rozumiem, dlaczego to robi i dlaczego opowiada o mnie takie rzeczy. Może ma jakiś kompleks Dziambora, że musi o mnie wspominać”.
Dziś Dziambor używa zupełnie innego tonu. - To [była] moja odpowiedź na to, że Szymon Hołownia porównywał mnie do Mejzy i Kukiza. Wymieniliśmy się uprzejmościami, ale to wynikało z tego, że się nie znaliśmy. Tak serio to pierwszy raz w życiu zobaczyliśmy się dziś na konwencji. Ja się z Szymonem Hołownią nie znałem do dzisiaj – zdradza.
- Gdy zbliżają się wybory, pewne różnice zdań możemy sobie mieć, ale też możemy po męsku je wytłumaczyć. I tutaj do tego doszło – dodaje.
Dopytywany, co z Wolnościowcami, odpowiada:
„chciałbym kontynuować ten projekt z tym środowiskiem, z którym to budowałem. Będę tych ludzi przekonywał do siebie i do Trzeciej Drogi”.
Dziambor schodzi na poprzednie ugrupowanie: „dziś cała Konfederacja wścieka się na to, że nie zdołała mnie zabić politycznie. Dla jasności – cała Konfederacja czyli Sławomir Mentzen jako dyktator. Wszyscy tam go grzecznie słuchają. Nie jest to odpowiednia osoba, by szykować się do współrządzenia krajem”.
.