Wyniki głosowania w Sejmie spowodowały prawdziwą euforię polityków opozycji. Padły nawet słowa o tym, że "TVN doprowadza do początku końca PiS-u". A wszystko to dlatego, że... odroczono obrady o kilkanaście dni.
Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zgłosił podczas obrad Sejmu wniosek o odroczenie obrad do 2 września do godz. 10.00. Marszałek Elżbieta Witek poddała ten wniosek pod głosowanie. Wyniki były zaskakujące. Za odroczeniem obrad głosowało 229 posłów, m.in. pięcioro posłów Porozumienia, w tym lider partii Jarosław Gowin, przeciw - 227.
Tuż po ogłoszeniu wyników głosowania w sali plenarnej zapanowała euforia. Aż trudno uwierzyć w to, że posłowie opozycji tak fetowali... odroczenie obrad.
Emocje udzielały się także kilkanaście minut później na korytarzach sejmowych. - Być może najgorszy sen PiS-u się ziszcza, a mianowicie TVN doprowadza do początku końca PiS-u - podkreśliła posłanka PSL Urszula Pasławska, poproszona przez dziennikarzy o komentarz po głosowaniu w sprawie odroczenia obrad Sejmu.
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że od teraz mamy w Polsce rząd mniejszościowy - wtórował jej Adrian Zandberg z Lewicy. Jego klubowy kolega Krzysztof Gawkowski stwierdził nawet, że "możliwe są wcześniejsze wybory". - Jarosław Kaczyński stracił większość i możliwość rządzenia Polska – dodała Hanna Gill-Piątek (kiedyś też Lewica, dziś Polska 2050)
Do odroczenia obrad odniósł się także Donald Tusk. W swoim stylu...
Większość sejmowa, klejona błotem korupcji i szantażu, rozkłada się na naszych oczach. Może jeszcze jakiś czas trwać, ale nie jest już w stanie rządzić.
— Donald Tusk (@donaldtusk) August 11, 2021
Warto podkreślić, że opozycja nie ma żadnej pewności, jak ułożą się głosowania na odroczonym posiedzeniu, a odroczenie obrad nie oznacza odrzucenia proponowanych projektów. Tym bardziej trudno zrozumieć to świętowanie.