Ci, którzy podjudzają ludzi przeciwko życiu, wykorzystują emocje, a nie rozumowe postrzeganie rzeczywistości - mówi o trwających w całej Polsce manifestacjach #AniJednejWiecej poseł PiS Piotr Uściński, jeden z autorów wniosku, który przyczynił się do zmiany prawa aborcyjnego w Polsce. Polityk komentuje też wpis posła KO Michała Szczerby o "ofiarach Kaczyńskiego".
Marsz "Ani jednej więcej", do udziału w którym wzywał wczoraj m.in. lider Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, wyruszył spod gmachu Trybunału Konstytucyjnego. Na miejscu zebrało się kilka tysięcy uczestników, wśród których oprócz czołowych polityków opozycji, można było zobaczyć znanych z ulicznych manifestacji Katarzynę A., tzw. "babcię Kasię" oraz Mateusza Kijowskiego, byłego lidera KOD.
Szereg manifestacji to wyraz buntu w sprawie śmierci 30-latki z Pszczyny. W miniony weekend media obiegła historia młodej matki, która trafiła do szpitala w Pszczynie będąc w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki.
Środowiska opozycyjne niemal zerojedynkowo łączą dziś tragedię z ubiegłoroczną zmianą prawa aborcyjnego w Polsce.
Z taką narracją nie zgadza się nasz rozmówca - poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Uściński - a co tutaj istotne - jeden z autorów wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, w którym grupa 119 posłów wnioskowała o zbadanie, czy przepisy dotyczące aborcji ze względu na ciężkie wady płodu są zgodne z konstytucją. To w dużej mierze ten dokument przyczynił się do zmiany prawa aborcyjnego w Polsce w 2020 roku.
- Z tego co wiemy z mediów - oraz fakt, że kobieta zmarła - było tam zagrożenie życia matki. W przypadku zagrożenia życia matki, prawo jest jednoznaczne i niezmienne od lat. W zagrożeniu życia matki, trzeba ratować życie matki
- mówi od razu, akcentując niezmienność prawa w tym zakresie. Dopuszcza jednak okoliczność, w której „decyzja matki, która chciałaby w heroiczny sposób narażać własne życie dla dziecka mogłaby sprawić, że odstąpionoby od leczenia”.
- Zasadniczo, leczenie jest konieczne; trudno coś takiego nazwać nawet aborcją, jeśli w wyniku leczenia matki, dbania o jej zdrowie i życie, dziecko traci życie - dodaje Uściński.
Odnosząc się do samych demonstracji, za „bardzo niegodne” uważa „polityczne wykorzystywanie tragedii”. - Opozycja się nakręca. Jeśli pojawia się możliwość protestowania antyrządowego to starają się to wykorzystać za wszelką cenę. W tym wypadku jednak warto mieć na uwadze, że wykorzystuje się tragedię - przypomina.
W rozmowie przytaczamy treść wpisu posła Koalicji Obywatelskiej Michała Szczerby.
- To krok za daleko. Pan prezes Kaczyński w najmniejszym stopniu nie przyczynił się do tej tragedii. Życzyłbym sobie, żeby Komisja Etyki zajęła się tym wpisem - mówi nam Uściński.
Przyznaje też, że „gdyby pan prezes miał reagować na każdą obelgę, właściwie nie miałby innych zajęć”.
- Tragedia 30-latki skłoniła sygnatariuszy wniosku do tego, by zmienić obecny stan prawa aborcyjnego w Polsce bądź modyfikować obowiązujące przesłanki? - dopytujemy, precyzując jednocześnie, że nie chodzi o przywrócenie usuniętej przesłanki eugenicznej.
- Takiej dyskusji nie podejmowaliśmy. To prawo jest w tej chwili jednoznaczne. W przypadku zagrożenia życia czy ciężkiego zagrożenia zdrowia matki nie ma wątpliwości, że trzeba ratować matkę. Nie ma możliwości doprecyzowania tego prawa; ono jest w tym zakresie bardzo precyzyjne
- odpowiada polityk.
Przyznaje, że „czasami w życiu dzieje się tak, że jakieś prawo nie zostaje zrealizowane”. - Mógł to być błąd w sztuce lekarskiej, ale stronię od ferowania wyroków dlatego, że nie znam wszystkich okoliczności. Nawet gdybym je znał, nie jestem lekarzem, nie mam takich kompetencji - odcina się.
Polityka pytamy też o narrację środowisk proaborcyjnych. - Te przekonują, że liberalizacja aborcji (więcej śmierci) jest ok - mówimy. - Jest ok? - powtarzamy.
- Trudno to ogarnąć rozumem; tu w grę wchodzą emocje. Ci, którzy podjudzają ludzi przeciwko życiu, wykorzystują emocje, a nie rozumowe postrzeganie rzeczywistości. Jeśli ktoś naprawdę będzie chciał rozstrzygnąć sprawę rozumowo, ma dwie drogi. Albo uznać, że dziecko w łonie matki jest człowiekiem, w związku z czym należy mu się ochrona prawna życia. Jeśli jednak uzna, że człowiekiem nie jest, wówczas należy wrócić do podstaw biologii, do tego, jak powstaje życie - słyszymy.
Pytany na koniec, czy jest ojcem, przyznaje:
„tak. Mam dwoje dzieci”.