W poniedziałek po południu komisja zajęła się wnioskiem prokuratora o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Janusza Korwin-Mikkego. Zdalnie uczestniczący w posiedzeniu Prokurator Okręgowy Warszawa–Praga w Warszawie Łukasz Osiński wskazywał, że w sprawie zgromadzono materiał dowodowy uzasadniający dostatecznie podejrzenie popełnienia przez Korwin-Mikkego czynu zabronionego z art. 180 a Kodeksu Karnego.
Artykuł ten mówi o tym, że:
"Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu, prowadzi pojazd mechaniczny, nie stosując się do decyzji właściwego organu o cofnięciu uprawnienia do kierowania pojazdami, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Jak przekazał Osiński, w 2007 roku Komenda Stołeczna Policji w Warszawie wystąpiła do Starostwa Powiatowego w Otwocku z wnioskiem o kontrolne sprawdzenie kwalifikacji do kierowania pojazdami przez Janusza Korwin-Mikkego, z uwagi na wielokrotne naruszanie przez niego przepisów, a przy tym uzyskanie przez niego łącznie 26 punktów karnych. Jak powiedział, postanowieniem z 24 kwietnia 2007 roku starosta otwocki wszczął postępowanie z urzędu i - na podstawie prawa o ruchu drogowym - wydał Januszowi Korwin-Mikkemu skierowanie na egzamin sprawdzający kwalifikacje do prowadzenia pojazdów.
"Pan Janusz Korwin-Mikke przystąpił do egzaminu teoretycznie w wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego w Warszawie w dniu 29 czerwca 2007 roku z wynikiem negatywnym"
- powiedział Osiński, dodając, że - w związku z tym - z lipcu 2007 roku starosta otwocki cofnął Korwin-Mikkemu uprawnienia kategorii A i B do czasu uzyskania pozytywnego wyniku z egzaminu sprawdzającego kwalifikacje.
"Pomimo obowiązującej decyzji starosty otwockiego, Janusz Korwin-Mikke prowadził pojazd mechaniczny w dniu 21 grudnia 2020 roku i nie tylko w tej dacie, (...) ale również w innych okresach"
- zaznaczył prokurator.
Obecny na posiedzeniu Janusz Korwin-Mikke tłumaczył, że "istotnie, dwa razy miał przyjemność mieć problemy z prawem jazdy".
"Najpierw miałem sprawę sądową, którą wygrałem, miałem drugą sprawę, (...) te 26 punktów. Z tym, że wyrok sądowy zapadł już po tamtej sprawie. Ja po prostu zażądałem, by mi wydano prawo jazdy, bo ja wierzę, że ważniejsze są orzeczenia sądowe niż wyniki administracyjne"
- stwierdził poseł.
Zwrócił również uwagę, że "to już trwa dwadzieścia parę lat".
"Od 2006 roku, prawdą jest, co mówi pan prokurator, że nie kilka, a co najmniej kilkadziesiąt razy jeździłem, o ile nie kilkaset, za każdym razem pokazywałem policji odpis wyroku, a policja to uznawała. Trzeba aż pecha, że raz jeden zawadziłem, dosłownie otarłszy kurz z 'elki' samochodu ciężarowego i akurat zrobiła się afera"
- powiedział, dodając, że sprawa jest - według niego - "absolutnie śmieszna".
Korwin-Mikke powiedział również, że - gdy postanowił zdać egzamin - dostał podczas niego "ataku śmiechu".
"Bo na pytanie, co należy robić z człowiekiem, który po wypadku motocyklowym leży na poboczu, czy trzeba A - polać go wodą, B - coś tam, C - wziąć za ramiona i potrząsnąć, odpowiedź poprawna była +wziąć za ramiona i potrząsnąć', niestety"
- powiedział.
Prokurator pytany, czy wyrok sądu, o którym mówił Korwin-Mikke, doprowadził do przywrócenia mu uprawnień do jazdy, zaprzeczył.
"Ten wyrok nie ma żadnego znaczenia, obowiązuje decyzja starosty otwockiego, który cofnął uprawnienia panu posłowi Januszowi Korwin-Mikkemu"
- powiedział Osiński.
Pod koniec posiedzenia prowadzący obrady przewodniczący komisji Kazimierz Smoliński (PiS) przekazał, że komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek o uchylenie immunitetu Korwin-Mikkemu. Poinformował też, że komisja nie rozstrzygnęła dwóch innych wniosków: o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła KO Borysa Budki oraz o uchylenie immunitetu posłance Polski 2050 Joannie Musze.