W momencie, gdy pod Piotrkowem Trybunalskim protestowała AgroUnia, my w tym czasie [...] siedzieliśmy przy stole i szukaliśmy rozwiązań pomocowych dla rolników. To było bardzo symboliczne - tak o organizowanych przez Michała Kołodziejczaka zadymach mówi nam poseł PiS, szef sejmowej komisji rolnictwa Robert Telus.
Ostatnie miesiące to dla rolników trudny czas. Przetaczający się przez nasz kraj afrykański pomór świń, wysokie koszty produkcji, pogodowe anomalie czy wreszcie epidemia Covid-19. Wielką szansą dla polskiej wsi ma być jednak „Rolniczy Polski Ład”. Szef sejmowej komisji rolnictwa Robert Telus mówi nam, że „w programie znajdzie się wiele rzeczy, pozytywnie zaskakujących dla polskiej wsi”.
Od powiatu do powiatu - tak zdaniem posła PiS Ministerstwo Rolnictwa opracowuje rozwiązania pomocowe dla rolników. Resort siedzi przy stole jako strona; co zaś z Michałem Kołodziejczakiem, liderem AgroUnii?
Polityk - jak wprost określają go już nasi rozmówcy - prowokuje rewolucyjne nastroje na wsi, wykrzykuje radykalne hasła o „braku ministra rolnictwa”. Zarzuty te odpiera poseł Telus, blisko współpracujący z ministrem Pudą. - Tam, gdzie pojawia się problem, pojawia się też AgroUnia, próbująca ugrać na tym swoją politykę - podkreśla.
W środę, 4 sierpnia, po godz. 8 rolnicy zablokowali drogę DK12 w Rękoraju niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Protestowi przyświeca hasło "To jest wojna o polską wieś, to jest wojna o Polskę". Blokadę zorganizował nie kto inny jak Michał Kołodziejczak.
Okoliczności tego protestu są grubymi nićmi szyte. Gdy AgroUnia blokowała kluczowy węzeł w okolicy Piotrkowa Tryb., zaledwie kilka kilometrów dalej strona rządowa była na spotkaniu z hodowcami - wypracowywano rozwiązania pomocowe ws. ASF.
- W momencie, gdy pod Piotrkowem Trybunalskim protestowała AgroUnia, my w tym czasie z hodowcami, z głównym lekarzem weterynarii, z wiceministrem rolnictwa Szymonem Giżyńskim i z posłem z okręgu Antonim Macierewiczem siedzieliśmy przy stole i szukaliśmy rozwiązań pomocowych dla rolników. To było bardzo symboliczne - zestawia poseł.
- Protest powinien być wtedy, gdy rozmowy nie przynoszą efektu - mówi Telus (przewodniczący łódzkiej „Solidarności” rolników), dodając, że resort niezmiennie siedzi jako strona przy stole, dążąc do rozwiązań problemów.
Inny z naszych rozmówców przekonuje, że „pan Kołodziejczak jest bardzo głośny medialnie”.
- Z bliska widziałem jego happeningi. Wbrew pozorom, wbrew temu, co widzi się w mediach, wiele rolników tam nie przychodzi. Rolnicy są zdegustowani szefem AgroUnii tym, że wszedł w alians ze Strajkiem Kobiet. Mieszkańcy wsi są konserwatywni. Michał Kołodziejczak „drugim Lepperem”? Absolutnie nie
- mówi polityk PiS, zajmujące się sprawami polskiej wsi.
Co na temat AgroUnii mówi nam inny polityk PiS z Południa?
- Kołodziejczak jest politykiem. Takiej narracji ludzie nie kupują. Czują, że nie chodzi o ich interes, a o interes Kołodziejczaka. Polska wieś jest bardzo konserwatywna. Dlatego w zdecydowanej większości jest też zdystansowana do rewolucyjnych, ostrych działań - przyznaje.
Kołodziejczak na początku sierpnia zadeklarował, że AgroUnia jest gotowa na wybory parlamentarne; złożono już wniosek o zarejestrowanie partii. - Moim głównym celem jest odbudowa związków zawodowych w Polsce i to jest cel polityczny - deklarował w rozmowie z Wirtualną Polską.
O liderze AgroUnii - jak i samej organizacji - wielokrotnie było już głośno.
Kołodziejczak już w czerwcu 2019 roku składał podobną deklarację ws. założenia partii politycznej.Powstała partia Prawda, której nazwę później zmieniono na „Zgoda”. Ostatecznie żadnego z projektów nie dowieziono do jesiennych wyborów parlamentarnych.
Branżowy serwis agropolska.pl o inicjatywie Kołodziejczaka pisał:
„warto przypomnieć, że od samego początku politycznej inicjatywie Michała Kołodziejczaka towarzyszyło zamieszanie. Najpierw powstała partia Prawda, która z nieznanych przyczyn została zastąpiona Zgodą. Już wtedy wielu sympatyków Kołodziejczaka zachodziło w głowę, o co chodzi”.
„Dziś wśród rolników, do których nowemu ugrupowaniu najbliżej panuje absolutna konsternacja, bo przez wiele tygodni byli informowani, że nowa siła polityczna ma "duże poparcie" i realną szansę walki o mandaty poselskie. Kapitan jako pierwszy opuścił okręt, to przykre” - czytamy dalej w artykule z sierpnia 2019 roku.
Pod koniec marca 2021 roku, wyniki dziennikarskiego śledztwa przedstawili na łamach „Gazety Polskiej” dziennikarze Piotr Lisiewicz oraz Jacek Liziniewicz.
„Czym jest naprawdę Agrounia i czyich interesów broni? Publikujemy dziś wyniki dziennikarskiego śledztwa, które prowadziliśmy od kilku tygodni” - zapowiadali wówczas.