W czwartek w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie przedstawiono zarzuty byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Chodzi o rzekome przekroczenie uprawnień i podjęcie działań bez podstawy prawnej w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja 2020 r. w trybie wyłącznie korespondencyjnym. Były szef rządu odmówił składania wyjaśnienia.
Wieczorem tego dnia Morawiecki gościł w programie "Gość Dzisiaj" Telewizji Republika. Tam więcej opowiedział o całej sprawie. - Jak ktoś będzie kiedyś opisywał tę całą sytuację, to nie będzie mógł wyjść ze zdumienia, ponieważ zarzut dotyczy tego, że chciałem, aby wybory prezydenckie się odbyły - powiedział.
"Czymże innym są wybory, jak nie sercem i sednem demokracji. Przecież nie ma demokracji bez wyborów. Czyli oni chcieliby, żebym co, nie przeprowadzał tych wyborów? Żebym był dyktatorem? Żeby wybory się nie odbyły? No to przecież jest absurd jakiś"
– podkreślił.
Zaznaczył, że podejmując decyzję w tej sprawie działał zgodnie z prawem i nie wahałby się zrobić tego ponownie. Przypomniał także, że w tym czasie wybory korespondencyjne odbywały się w innych krajach. - Była to praktyka wówczas szeroko stosowana. Ba, jeszcze jedna rzecz - opozycja dokładnie tydzień wcześniej przed przedłożeniem tej ustawy głosowała "za" wyborami korespondencyjnymi i - uwaga - to mogło obejmować 12 milionów osób [...] W związku z tym z całą pewnością mogłem przypuszczać, że i zgodzą się tydzień później na poszerzenie trybu korespondencyjnego, co do którego Rada Medyczna i wszyscy medycy mówili, że jest to tryb bezpieczniejszy dla ludzi - oznajmił.
Morawiecki nie ma wątpliwości, że zablokowanie wyborów przez ówczesną opozycję było związane z fatalnymi wynikami Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i koniecznością zmiany kandydata na Rafała Trzaskowskiego. - Wszystko, co wtedy się działo podporządkowane było nie interesom państwa, tylko interesom partii. Partia już szła w kierunku rozpadu. Ponieważ jeśli jej kandydat zaliczyłby tak spektakularną wpadkę, taką wtopę - jak to młodzież mówi - czyli 5 proc., 6 proc., w wyborach to prawdopodobnie tej partii już by nie było - powiedział.
"Więc oni robili wszystko, aby móc podmienić tego swojego kandydata, czy tę kandydatkę - w tym przypadku - nie licząc się z konstytucją, nie licząc się ze zdrowiem ludzi i jeszcze później mieli czelność szczycić się tym, no i obecnie zaatakować mnie po to tylko, żeby odciągnąć uwagę od tych prawdziwych problemów Polaków"
– zaznaczył.